W Bundaberg (około 370 km na północ od Brisbane), ekipy ratownicze ewakuowały około tysiąca ludzi. Rzeka, która przepływa przez miasto, przełamała wały przeciwpowodziowe, a strumienie mulistej wody zalały ulice i domy. Dalsze 1500 osób znalazło azyl w schroniskach, natomiast pacjentów miejscowych szpitali prewencyjnie przewieziono do Brisbane. 2500 mieszkańcom Grafton (w stanie Nowa Południowa Walia, 600 km od Sydney), nakazano opuszczenie domów, gdyż poziom płynącej tam rzeki Clarence niepokojąco wzrasta. Władze i mieszkańcy stanu Queensland zachowują ostrożność mając świeżo w pamięci niszczycielskie powodzie z przełomu 2010 i 2011 roku. Wtedy w północno-zachodniej Australii zginęło 35 osób, zniszczeniom uległo 30 tys. budynków, a Brisbane - trzecie co do wielkości miasto kraju - znalazło się na wiele dni pod wodą. Choć obecne powodzie nie są aż tak silne, jak przed dwoma laty, sprzyjają im obfite opady; miejscami spadło już ponad pół metra deszczu. Ulewy przyniósł cyklon tropikalny Oswald, który przeszedł przez region. Wywołał także tornada oraz wytworzył ogromne ilości morskiej piany, którą morze wyrzuciło na brzeg w stanie Queensland. W miasteczku Mooloolaba piana sięgała nawet 3 metrów wysokości. Całkowicie zasłoniła plażę i prowadzące do niej ulice.