- To straszna tragedia, myślami jesteśmy nadal z rodziną (ofiary) - powiedział Rhys Holleran, szef firmy Southern Cross Austereo, która jest właścicielem radia 2DayFM. Na konto funduszu wpłynie jego zdaniem co najmniej 525 tys. USD. Holleran wyraził nadzieję, że rodzina pielęgniarki otrzyma wsparcie, którego potrzebuje w tym trudnym czasie. 46-letnia kobieta była zamężna i miała dwoje nastoletnich dzieci. Dwoje prezenterów stacji 2DayFM zadzwoniło w zeszłym tygodniu do szpitala, podając się za Elżbietę II i księcia Karola i domagając się informacji o stanie zdrowia księżnej Cambridge, która przebywała w szpitalu z powodu uporczywych wymiotów ciążowych. Pielęgniarka z recepcji, która odebrała telefon, przełączyła rozmowę do swojej koleżanki. Ta poinformowała, że księżna śpi, jej stan jest stabilny i w nocy nie wydarzyło się nic szczególnego. Rozgłośnia nadała rozmowy z pracownicami szpitala. Jacinthę Saldanhę, która jako pierwsza odebrała telefon, znaleziono w zeszły piątek, trzy dni po incydencie nieżywą; zdaniem brytyjskich mediów mogła popełnić samobójstwo. Dochodzenie w tej sprawie ma się rozpocząć wkrótce. Zdaniem niektórych ekspertów prawnych stacja 2DayFM mogła złamać przepisy, jeśli nie poinformowała pielęgniarek, że rozmowa z nimi jest nagrywana, lub jeśli nie uzyskała zgody na jej emisję. Prezenterów, którzy podszywali się pod członków brytyjskiej rodziny królewskiej, stacja zawiesiła w obowiązkach "na znak szacunku dla tragedii".