Miejscowe media donoszą, że zatrzymanemu grożą zarzuty podpalenia i spowodowania śmierci. Trwają przesłuchania. Nie wyklucza się, że mężczyzna jeszcze w piątek stanie przed sądem. Śledztwu w sprawie podpaleń nadano kryptonim "Operacja Feniks". Wierzy się, że co najmniej jeden z pożarów został wywołany umyślnie. Trwa intensywne poszukiwanie sprawców. W czwartek policjanci zatrzymali jeszcze dwie osoby, lecz w ciągu dnia je zwolnili. - Policja obecnie rozmawia z kimś w sprawie pożaru w Churchill - poinformował policyjny rzecznik, odnosząc się do miejscowości, gdzie w płomieniach zginęło 21 osób. W pożarach, które od minionego weekendu pustoszą południowo- wschodnie rejony Australii, zginęło co najmniej 181 osób. Płomienie pochłonęły 1831 domów i pozbawiły około 7 tysięcy ludzi dachu nad głową. To największa klęska żywiołowa, jaka dotknęła Australię w ciągu ostatnich 110 lat. Obszar poszkodowany przez ogień obejmuje powierzchnię dwukrotnie większą od Londynu. Znajduje się tam ponad 20 miejscowości. Miasto Marrysville ze względu na wyjątkowe zniszczenia i liczbę zabitych zostało odgrodzone kordonem. Według policji może tam być od 50 do 100 ofiar śmiertelnych. Władze twierdzą, że ogólna liczba ofiar przekroczy 200, gdyż wciąż w zgliszczach domów odkrywane są spalone ludzkie szczątki. W stanie Wiktoria strażacy nadal walczą z 20 groźnymi pożarami. Ze względu na zagrożenie zamknięte są szkoły.