Deputowanych do australijskiego parlamentu wezwano niedawno do natychmiastowej zmiany haseł do ich kont internetowych, po tym jak agencja ds. wywiadu elektronicznego wykryła atak na system komputerowy parlamentu. Według Morrisona, który powołał się na wstępne wyniki śledztwa, hakerzy włamali się też do systemów informatycznych największych partii politycznych. "Nasi eksperci ds. cyberbezpieczeństwa są zdania, że za tym atakiem kryją się wysokiej klasy służby obcego państwa" - powiedział premier w parlamencie. "Zdaliśmy sobie także sprawę, że systemy informatyczne niektórych partii politycznych, w tym Partii Liberalnej, Partii Pracy i Partii Narodowej, były także celami ataku" - dodał. Morrison nie ujawnił żadnych bliższych szczegółów, a zwłaszcza jakie państwo podejrzewane jest o cyberatak. Według Alastaira MacGibbona, szefa Australijskiego Centrum Cyberbezpieczeństwa, prace przy zabezpieczaniu lokalnych sieci internetowych wciąż trwają. Analitycy, na których powołuje się Reuter, twierdzą, że o dokonanie ataku najbardziej podejrzewane są Chiny, ale także Rosja i Iran. Przypomina się w związku z tym, że w maju w Australii mają się odbyć wybory.