"(Samolot) rozbił się o ziemię, a pierwsze doniesienia mówią, że towarzyszyła temu duża kula ognia" - powiedział Fitzsimmons dziennikarzom w Sydney. Dodał, że żadna z trzech osób na pokładzie maszyny nie przeżyła. Według lokalnej straży pożarnej kontakt z samolotem C-130 Hercules utracono około godziny 14 czasu lokalnego, kiedy znajdował się w górskim rejonie Snowy Monaro. Silne wiatry i ponownie wzrastająca temperatura podsycają tam pożary lasów i zarośli, z których jeden szaleje w bezpośrednim sąsiedztwie stolicy Australii, Canberry. Władze stolicy ostrzegły mieszkańców wschodniej części miasta, aby pozostali w domach, bowiem jest już za późno na ewakuację. W szczególności odradzono ewakuację samochodem, gdyż jazda przez płonący obszar może być śmiertelnie niebezpieczna. Lotnisko w Canberze zostało w czwartek zamknięte i oddane do wyłącznej dyspozycji samolotów gaśniczych. Pożary szalejące w Australii od września 2019 roku spowodowały już śmierć 29 osób i zniszczenie 2500 domów. W płomieniach, które strawiły obszar wielkości 1/3 obszaru Niemiec, mogło zginać nawet miliard zwierząt.