Śledztwo trwało ponad miesiąc. W rezultacie w niedzielę aresztowano 50-letnią kobietę, która usłyszała zarzuty umieszczania w jedzeniu niebezpiecznych przedmiotów. Problem igieł w owocach pojawił się w Australii we wrześniu. W ciągu kilku tygodni zgłoszono ponad 100 przypadków natrafienia na niebezpieczne "dodatki". Sprawę nagłośnił przypadek mężczyzny, który po spożyciu truskawek trafił do szpitala z silnym bólem brzucha. Okazało się, że w owocach były igły. Takie same przedmioty miały znaleźć się również w jabłkach i bananach w Nowej Zelandii. Nie wiadomo, czy za całą akcję odpowiada tylko jedna osoba i ewentualnie jej naśladowcy, czy jest to zorganizowany proceder jakiejś grupy. Policja nie ujawnia motywów działania kobiety ani szczegółów sprawy. Zatrzymanej 50-latce grozi nawet 10 lat pozbawienia wolności. Przed sądem stanie w poniedziałek, 12 listopada.