Robotnicy, którzy go znaleźli w czasie oczyszczania studzienek, początkowo nie zdawali sobie sprawy ze swego odkrycia: "Zeszliśmy w dół i nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Był tak ogromny, że aż wydawał się nieprawdziwy". Czterdziestokilogramowe zwierzę ochrzczono imieniem Leonardo na cześć jednego z fikcyjnych wojowniczych żółwi Ninja, które również mieszkały w kanałach. Żółwia przekazano już pod opiekę pracowników Australijskiego Parku Gadów i Płazów. Rzeczniczka Parku Mary Rayner nie wyklucza, że żółw był już kiedyś mieszkańcem Parku: "Żółw ma około dwudziestu pięciu lat. To z kolei pasuje doskonale do wieku ośmiu żółwi tego gatunku, które zostały skradzione z naszego parku jeszcze w 1979 roku." Pracownicy parku robią co mogą, by Leonardo czuł się u nich dobrze. Już znaleźli mu żółwią partnerkę.