Przypuszcza się, że zatrzymani mają powiązania z islamskimi ekstremistami z Somalii. Wcześniej policja podała, że trwa operacja antyterrorystyczna na dużą skalę. Władze stanu Wiktoria (na południu kraju) precyzowały w komunikacie, że w akcji wzięło udział około 400 funkcjonariuszy służb stanowych i federalnych. Wydano nakaz przeszukania co najmniej 19 mieszkań w Melbourne, drugim co do wielkości mieście kraju. Operację policji poprzedziło trwające siedem miesięcy śledztwo. Zdaniem premiera Kevina Rudda sprawa "trzeźwiąco przypomina", że terroryści są zagrożeniem dla Australii, która naraziła się na gniew ekstremistów, wysyłając swe wojska wraz z Amerykanami do Iraku i Afganistanu. Komisarz policji federalnej Tony Negus powiedział, że grupa planująca zamachy zamierzała przedostać się z bronią automatyczną do bazy wojskowej i otworzyć ogień. - Ich intencją było wejście do koszarów i zabicie tak wielu żołnierzy, jak tylko zdołają, zanim sami zginą - mówił komisarz. - Ta operacja (policji) zakłóciła planowany atak terrorystyczny, który mógł doprowadzić do śmierci wielu osób - dodał. Podejrzani najprawdopodobniej powiązani są z somalijskim ruchem Al-Szebab, ugrupowaniem muzułmańskich ekstremistów. USA uznały szebabów za organizację terrorystyczną. Doroczny raport Departamentu Stanu zaznaczał, że Al-Szebab zapewniała schronienie "elementom" Al-Kaidy, poszukiwanym po zamachach na amerykańskie ambasady w Kenii i Tanzanii w 1998 roku. Aresztowani jeszcze we wtorek staną przed sądem. Policja stanu Wiktoria dodała, że są to obywatele Australii w wieku od 22 do 26 lat.