Dane pochodzące z ambasad i konsulatów opublikował brytyjski "Guardian". Według tych statystyk, po 23 czerwca, kiedy odbyło się referendum, zanotowano 60 przestępstw z nienawiści wymierzonych w imigrantów. Najgłośniejszym i najbardziej tragicznym tego typu wydarzeniem było morderstwo Polaka - Arkadiusza Jóźwika - w Harlow. Oprócz tego dochodziło m.in. do pobić, zniszczenia mienia czy gróźb karalnych. Ofiarami większości tych incydentów padali Polacy. "Guardian" odnotowuje także przypadki dotyczące innych narodowości: w Irlandii Północnej agresorzy ostrzelali dom, w którym mieszkali Litwini, w Norwich z kolei podpalono sklep Rumunów. Bodaj najbardziej kuriozalne zdarzenie dotyczyło fińskiej matki. Gdy chuligani usłyszeli, jak mówi po fińsku do swoich dzieci, zaczęli ją szarpać, krzycząc: "Polacy do domu". Jak czytamy w gazecie, placówki dyplomatyczne odnotowały 31 ataków wymierzonych w polskich obywateli, 10 przestępstw, których ofiarą padali Litwini, sześć dotyczących Łotyszów, pięć - Szwedów, cztery - Finów. Co istotne, były to pierwsze tego typu przestępstwa wobec Szwedów i Finów znane obu ambasadom. Mamy więc do czynienia ze znaczącym wzrostem nastrojów ksenofobicznych w Wielkiej Brytanii. "Polska społeczność jest największą mniejszością narodową Wielkiej Brytanii, wskutek czego jest statystycznie najbardziej narażona na ksenofobiczne ataki. Doceniamy wszystkie wyrazy solidarności ze strony brytyjskich obywateli i zdecydowane kroki podjęte przez brytyjski rząd i lokalne władze w kierunku rozwiązania tego problemu. Musimy razem pracować nad wzajemnym zrozumieniem naszych społeczności" - powiedział "Guardianowi" ambasador Polski w Wielkiej Brytanii, Arkady Rzegocki.