"MSZ Ukrainy zdecydowanie potępia akt wandalizmu, którego dokonano 8 lutego wobec Konsulatu Generalnego Polski we Lwowie" - napisano w komunikacie MSZ zamieszczonym na jego stronie internetowej. Zdaniem ukraińskiego ministerstwa natężenie w ostatnim czasie takich wydarzeń w miejscach związanych z Polską "świadczy o zainteresowaniu trzeciej strony, by zaszkodzić relacjom ukraińsko-polskim". MSZ podkreśliło, że Kijów i Warszawa wspólnie działają na rzecz pozytywnego rozwoju wzajemnych stosunków. Przypomniało, że dzień wcześniej na Ukrainie wznowiło prace Ukraińsko-Polskie Forum Partnerstwa, które ma swój odpowiednik w Polsce. Po obu stronach granicy patronat nad tymi platformami dialogu sprawują ministrowie spraw zagranicznych: Witold Waszczykowski i Pawło Klimkin. O wandalizmie w konsulacie RP we Lwowie poinformowały w środę rano ukraińskie media, a następnie wiadomość tę potwierdził PAP polski ambasador na Ukrainie Jan Piekło. Napis nie został dokończony "Na parkanie przy konsulacie namalowano napis "Nasza ziemia". Zdaje się, że napis jest niedokończony, bo nie wiadomo do końca, o co tu chodzi. Sprawcy zostali prawdopodobnie spłoszeni i uciekli. Na nagraniach z kamery widać dwie osoby" - powiedział. Ambasador zaznaczył, że na incydent od razu zareagowała strona ukraińska, a do konsula generalnego we Lwowie Wiesława Mazura zadzwonił gubernator obwodu lwowskiego Ołeh Syniutka. "Wyraził ubolewanie i zadeklarował współpracę przy wykryciu sprawców. Jednocześnie zadeklarował pomoc przy usuwaniu tego napisu" - przekazał Piekło. Jest to już kolejne tego rodzaju zdarzenie na Ukrainie w ostatnim czasie. W styczniu doszło do zniszczenia pomnika Polaków pomordowanych w 1944 roku we wsi Huta Pieniacka przez oddziały ukraińskiej dywizji SS-Galizien. Znajdujący się tam krzyż został wysadzony w powietrze, a tablice z nazwiskami ofiar zamalowano farbą. W styczniu także pomazano czerwoną farbą polską i ukraińską część cmentarza ofiar NKWD w Bykowni, na którym znajduje się cmentarz polskich ofiar zbrodni katyńskiej. Władze Ukrainy uznały to za prowokacje, wymierzone w stosunki z Polską. "Te incydenty są tak samo antypolskie, jak i antyukraińskie i władze ukraińskie mają tego świadomość. Podkreślają one, że Huta Pieniacka, Bykownia, a teraz Lwów to działania wymierzone w dobrą współpracę i w nasze dobre, wzajemne relacje. Sprawcom chodzi o to, by się one popsuły; chcą doprowadzić do sytuacji, w której Polacy i Ukraińcy będą się o to nawzajem obwiniać" - oświadczył Piekło PAP. Z Kijowa Jarosław Junko