Narodowości cudzoziemców, którzy zginęli lub mogli zginąć, nie podano. "Wciąż nic nie wiemy o czterech pracownikach cywilnych naszej misji w Afganistanie, którzy mogli się znajdować w pobliżu miejsca ataku" - powiedział rzecznik Misji Wsparcia Narodów Zjednoczonych w Afganistanie (UNAMA) Ari Gaitanis. Szef policji w Kabulu Mohammad Zahir powiedział wcześniej, że w ataku brało udział trzech zamachowców i wszyscy zginęli. Według wiceministra spraw wewnętrznych Mohammada Ajuba Salangiego jeden z zamachowców wysadził się w powietrze przed restauracją. Do ataku doszło przed "Tawerną Liban" - restauracją, w której stołują się dyplomaci, pracownicy organizacji humanitarnych i inni cudzoziemcy mieszkający w Kabulu. Zamach przeprowadzili talibowie. Rzecznik afgańskich talibów Zabiullah Mudżahid poinformował o tym agencję AFP w wiadomości przesłanej drogą elektroniczną. AFP przypomina, że talibscy rebelianci zapowiedzieli, że przed wycofaniem wojsk Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) i kwietniowymi wyborami prezydenckimi w Afganistanie będą zwiększać presję na USA i władze afgańskie. Talibowie dążą do odzyskania władzy i wiele afgańskich środowisk naciska na prezydenta Hamida Karzaja, by podpisał dwustronne porozumienie w sprawie środków bezpieczeństwa, jakie USA zapewniałyby Afganistanowi po wycofaniu swych formacji bojowych z końcem 2014 roku. Według nieoficjalnych informacji w Afganistanie miałoby pozostać około 10 tys. amerykańskich żołnierzy, a także niewielka grupa żołnierzy z jednostek do walki z terrorystami. Zawarcie porozumienia z USA zaaprobowała Loja Dżirga (wielka rada afgańskiej starszyzny) oraz miejscowi politycy. Mimo to prezydent Karzaj zaczął stawiać Amerykanom nowe warunki, dotyczące m.in. odpowiedzialności karnej żołnierzy USA stacjonujących w Afganistanie.