Jak pisze piątkowy "New York Times", ekipa prezydenta-elekta Baracka Obamy, we współpracy z szefem Centralnego Dowództwa generałem Davidem Petraeusem, pragnie skłonić do pojednania Indie i Pakistan, kraje pozostające ze sobą od dziesięcioleci w stanie zimnej wojny, która okresami przekształcała się w wojnę gorącą. Odwrócenie uwagi od Indii - rozumują autorzy tego planu - pozwoliłoby Pakistanowi bardziej skoncentrować się na walce z ekstremistami islamskimi na kontrolowanym przez nich pograniczu z Afganistanem. Osłabiłoby to ich pomoc dla talibów w Afganistanie i ich wspólników z Al-Kaidy. Atak w Bombaju utrudnia jednak normalizację stosunków między Indiami a Pakistanem, gdyż rząd hinduski sugeruje, iż jego sprawcy to terroryści islamscy mający bazy w Pakistanie. Hinduski premier Manmohan Singh nie wskazał wprawdzie wprost na Pakistan, ale oświadczył, że za atakiem stały "zewnętrzne powiązania". Zagroził też, że jeśli się okaże, iż terytorium "sąsiadów" było bazą wypadową do ataku, poniosą oni jego "koszty". Zdaniem ekspertów od terroryzmu, jak cytowany w "Washington Post" były analityk CIA Bruce Riedel, "żadna bazująca w kraju indyjska grupa terrorystyczna nie ma takich możliwości", jakie zaprezentowali sprawcy zamachu. Podobnie jak inni specjaliści uważa on, że za atak odpowiedzialne są prawdopodobnie organizacje islamskie z Pakistanu: Lashkar-e-Taiba i Jaish-e-Muhammad. W przeszłości rząd hinduski oskarżał pakistańskie służby specjalne o pomoc dla islamskich ugrupowań organizujących ataki terrorystyczne na terytorium Indii. Waszyngton obawia się, że jeśli rząd w Islamabadzie uzyska dowody takiej pomocy, stosunki między obu krajami, które ostatnio się poprawiały, ulegną zamrożeniu. W swej kampanii wyborczej Barack Obama zapowiadał, że jednym z priorytetów jego administracji będzie doprowadzenie do pojednania między Indiami a Pakistanem, a także Pakistanem a Afganistanem. Mówił też, że USA powinny odgrywać bardziej bezpośrednią rolę w mediacji między tymi państwami. "Ataki terrorystyczne w Bombaju prawdopodobnie zwiększą presję na prezydenta-elekta, by wypracować regionalne rozwiązanie problemu niestabilności w Azji Południowej i Środkowej" - pisze piątkowy "Wall Street Journal". Zdaniem hinduskiego lekarza i filozofa mieszkającego w USA Deepaka Chopry atak w Bombaju mógł być posunięciem uprzedzającym działania Obamy w tym kierunku, a także jego ewentualne próby głębszego dialogu ze światem islamu. "Grupy terrorystyczne są przerażone, że gesty Obamy wobec muzułmanów mogą doprowadzić do ich wyobcowania z reszty świata muzułmańskiego, więc na to reagują. Obama ma okazję uzyskać pomoc od muzułmanów" - powiedział Chopra w popularnym programie telewizji CNN "Larry King Live".