Do ataku doszło w trakcie obchodów Dnia Bastylii, narodowego święta Francji. W trakcie pokazu sztucznych ogni, jaki uczestnicy uroczystości mogli podziwiać podczas święta, ciężarówka wjechała w zgromadzony na ulicy tłum. "Każdy krzyczał: uciekać, to jest atak. Słyszeliśmy jakieś strzały, ale myśleliśmy, że to odgłos fajerwerków" - powiedział stacji BFMTV jeden ze świadków. Jak wskazuje inny świadek wydarzenia, znajdował się on kilka metrów od miejsca, w którym jechała ciężarówka. "Widziałem, jak samochód pędził obok mnie, widziałem jak kierowca przyspieszył, żeby wjechać w tłum. Uciekłem, nie patrząc za siebie" - dodał. Jeden z mieszkańców Nicei, powiedział z kolei Associated Press, że najpierw widział pędzącą ciężarówkę, a następnie człowieka z pistoletem, który oddawał strzały do zgromadzonych. Władze Francji nie potwierdzają jednak, że podczas zamachu doszło również do strzelaniny. "To był makabryczny widok. Wszędzie mnóstwo ciał" - dodał Bouhlel. Jak powiedział kolejny świadek cytowany przez "The Telegraph", kierowca był zdecydowany dokonać tragicznej w skutkach katastrofy. "Wokół siebie widziałem leżących ludzi. Widziałem małe dziecko leżące na ziemi" - wspomina świadek. Portal wskazuje, że na nagraniach wideo widać setki ludzi uciekających przed ciężarówką. Mieszkańcy okolicznych budynków gromadzili się na balkonach, aby dowiedzieć się, co się stało. Wieść o ataku szybko rozprzestrzeniła się po okolicznych ulicach Nicei, siejąc panikę, dezorientację i strach - opisuje portal. Joel Fenster, 23-letni student prawa z północnego Londynu, który znajduje się w Nicei na kursie językowym, powiedział "The Telegraph", jak on i jego przyjaciel uciekali, słysząc odgłosy wystrzałów. "Poszliśmy oglądać fajerwerki. Nagle wszyscy zaczęli biegać w popłochu. Zrobiliśmy to samo, słysząc odgłosy wystrzałów z pistoletu" - mówił. Kolejny świadek pytany przez "The Telegraph" o wspomnienia z ataku opowiada, że pod koniec ucieczki ukrył się w alejce na około godzinę. "Cały czas czuło się przerażenie, a wszystko wokół wydawało się takie nierealne" - mówił. Jak dodaje kolejna osoba, grupa ludzi ukryła się w jednej z miejscowych restauracji. "W pewnym momencie do restauracji weszły służby. Policja kazała właścicielowi restauracji zgasić światło i opuścić żaluzje. Każdy leżał na podłodze, skulony pod stołem. Było sporo młodych ludzi, byli przerażeni" - opowiada. Brytyjska turystka powiedziała z kolei, że poszła w kierunku promenady, po czym nagle usłyszała krzyki. "Ludzie krzyczeli do mnie po francusku, ale nie potrafiłam ich zrozumieć" - mówiła. "Niektórzy ludzie leżeli martwi na ulicy, a inni biegali po ciałach, aby uciec przed napastnikiem. To było przerażające, nadal jestem w szoku" - czytamy w "The Telegraph" kolejną relację świadka.