- Na razie mogę powiedzieć tyle, że zginęło 30, możliwe, że ofiar będzie więcej, gdyż doszło do ostrzału z użyciem pocisków rakietowych Grad, i są też tam duże zniszczenia - powiedział Szkyriak na konferencji prasowej w Kijowie. Według źródeł wojskowych do ataku doszło o godz. 5 rano (godz. 4 w Polsce) w miejscowości Zełenopilja w obwodzie ługańskim. Walki z użyciem ciężkiej artylerii - Ci, którzy dokonali ataku zostaną zlikwidowani lub wzięci do niewoli i odpowiedzą zgodnie z prawem - zaznaczył Szkyriak. W czwartek wieczorem separatyści uzbrojeni w wielkokalibrowe karabiny maszynowe zajęli pozycje wokół międzynarodowego lotniska w Doniecku, które kontrolowane jest przez ukraińskie wojsko. W nocy słyszano tam odgłosy strzałów. W piątek nadal trwają tam walki z użyciem ciężkiej artylerii. Lotnisko zamknięto po intensywnych walkach, które toczono tam w maju. W obwodzie ługańskim szereg miejscowości pozostaje w rękach separatystów, w tym stolica regionu. Wciąż giną ludzie W najnowszych aktach przemocy na wschodzie Ukrainy zginęło co najmniej czterech ukraińskich żołnierzy i pięciu górników. Górnicy ponieśli śmierć, gdy pocisk artyleryjski uderzył w autobus, którym jechali. 16 mężczyzn zostało rannych, a tym dwóch ciężko. Do incydentu doszło obok Czerwonopartyzanska, przy granicy z Rosją. Szef firmy energetycznej DTEK Maksym Tymczenko, która zatrudniała górników, powiedział, że po ostrzelaniu autobusu przedsiębiorstwo zawiesiło działalność czterech kopalń w obwodzie ługańskim. "Chcą uciec przed walkami" Dwaj żołnierze i co najmniej jeden pogranicznik zginęli, gdy ich pojazd opancerzony wjechał na minę koło miejscowością Dołżanskij na granicy ukraińsko-rosyjskiej. Ponadto - jak poinformował rzecznik sił rządowych Władysław Selezniow - jeden żołnierz poniósł śmierć koło wsi Karliwka w obwodzie donieckim. Według rzecznika co najmniej 50 separatystów zostało zabitych w ciągu ostatnich kilku dni, po nalotach na ich pozycje przy granicy z Rosją. AFP pisze, że w piątek w kolejkach po bilety na dworcu kolejowym w Doniecku stało ok. 200 osób, które chcą uciec przed walkami. Agencja Reutera przypomina, że aby uniknąć ofiar cywilnych prezydent Ukrainy Petro Poroszenko wykluczył naloty i bombardowania w zamieszkanym przez prawie milion ludzi Doniecku.