Rozpoczynające się w sobotę święto Simchat Tora przerwały syreny ostrzegające przed wystrzelonymi ze Strefy Gazy tysiącami rakiet w kierunku Izraela. Armia poinformowała również o przedostaniu się na terytorium kraju "nieokreślonej liczby" bojowników palestyńskich. "Mieszkańcy obszarów otaczających Strefę Gazy zostali poproszeni o pozostanie w swoich domach" - oznajmiła armia w oświadczeniu. Abd al-Aziz Nassara, burmistrz beduińskiej Kusejfy położonej 65 kilometrów od Strefy Gazy, poinformował, że w wyniku ataku rakietowego zginęły co najmniej cztery osoby, a kilka innych zostało rannych - podaje "The Times of Israel". Wcześniej media, powołując się na izraelskie służby medyczne, poinformowały o śmierci 60-letniej kobiety i 15 rannych osobach. Atak rakietowy na Izrael. Hamas ogłasza zbrojną operację Niedługo później dowództwo wojskowe radykalnego palestyńskiego ugrupowania Hamas ogłosiło rozpoczęcie nowej operacji zbrojnej przeciwko Izraelowi - "Powódź w Al-Aksa". Wezwało także zbrojne grupy w Libanie, aby przyłączyły się do walki. Organizacja Palestyński Islamski Dżihad oznajmiła, że jej bojownicy dołączą do prowadzonej przez Hamas walki - donosi agencja Reutera. Rzecznik izraelskiej armii poinformował o wystrzelonych 2500 w kierunku Izraela rakietach. Atakowi pociskami towarzyszyła także infiltracja - na terytorium Izraela przedostali się drogą powietrzną, morską i naziemną wrodzy bojownicy. Strona palestyńska mówi natomiast, że podczas 20 minut uderzenia rakietowego wystrzeliła ponad 5000 pocisków. "Postanowiliśmy położyć kres wszystkim zbrodniom okupacyjnym (Izraela - przyp. red.)" - poinformowało w porannym oświadczeniu zbrojne skrzydło Hamasu, cytowane przez agencję AFP - "Czas ich szaleństwa bez pociągnięcia do odpowiedzialności dobiegł końca" - ogłosiła palestyńska organizacja. W mediach społecznościowych rano pojawiły się nagrania obrazujące skutki uderzenia rakietowego. Izraelskie władze poinformowały, że jedna z rakiet uderzyła w dom w Tel Awiwie. W Internecie pojawiły się też nagrania z miasta Sederot, położonego w pobliżu Strefy Gazy, na którym widać palestyńskich bojowników na ulicach izraelskiego miasta. Według "The Times of Israel" izraelskie wojsko walczy bojownikami Hamasu w wielu miejscach na południu Izraela w pobliżu granicy ze Strefą Gazy. Strzelaniny mają miejsce również w miastach i wokół miast Kfar Aza, Sderot, Sufa, Nahal Oz, Magen, Be’eri oraz w bazie wojskowej Re’im. Minister obrony Izreala: Hamas popełnił dziś poważny błąd Izraelska armia po ataku ogłosiła mobilizację. Minister obrony Izreala Yoav Gallant zatwierdził zakrojone na szeroką skalę powołanie rezerwistów. Biuro ministra Gallanta poinformowało również o "sytuacji nadzwyczajnej" w promieniu 80 kilometrów od Strefy Gazy. - Hamas popełnił dziś rano poważny błąd rozpoczynając wojnę przeciwko Państwu Izrael (...), izraelscy żołnierze walczą z wrogiem w każdym miejscu - powiedział Galant w oświadczeniu dla mediów. Biuro izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu poinformowało, że premier zwołał spotkanie szefów bezpieczeństwa w związku z atakiem. W opublikowanym w sieci nagraniu Netanjahu oświadczył: Jesteśmy w stanie wojny i ją wygramy. Nasz wróg zapłaci cenę, jakiej nigdy nie poznał. Izraelska armia odpowiedziała już na atak i rozpoczęła uderzenie w cele Hamasu na terenie Strefy Gazy. Świadkowie publikują w mediach społecznościowych nagrania. Atak Hamasu. Ursula von der Leyen: Izrael ma prawo się bronić Poranny atak palestyńskiej organizacji na terytorium Izraela wzbudził międzynarodowe poruszenie. Przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen publicznie potępiła działania Hamasu: "To terroryzm w swojej najbardziej nikczemnej formie. Izrael ma prawo bronić się przed takimi ohydnymi atakami - napisała von der Leyen. Atak potępiła również polska ambasada w Izraelu. Rosnące napięcie między Izraelem a Palestyną Atak nastąpił w okresie narastających napięć izraelsko-palestyńskich w rejonie Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu Jordanu. Do ostatnich starć między izraelskimi żołnierzami a ludnością palestyńską doszło do wrześniu - wtedy Izrael zamknął na dwa tygodnie granicę dla pracowników ze Strefy Gazy. Zamknięcie przejść granicznych było konsekwencją protestów Palestyńczyków, którzy atakowali izraelskich żołnierzy palącymi się oponami, rzucali też kamieniami i pociskami z benzyną. Armia odpowiedziała gazem łzawiącym i ostrzałem. Wznowienie możliwości przekraczania granicy 28 września wzbudziło krótkotrwałą nadzieję na uspokojenie sytuacji w Gazie, gdzie żyje 2,3 miliona ludzi. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!