Uroczystości pogrzebowe odbyły się w monasterze Marmina, na jednym z przedmieść Aleksandrii, odległym o ok. 30 km od miasta. Jak informują naoczni świadkowie, tłum wrogo zareagował na kondolencje nadesłane przez prezydenta Egiptu Hosni Mubaraka. Między chrześcijanami i muzułmanami nadal utrzymuje się duże napięcie, które daje się szczególnie odczuć w miejscu zamachu. Sporadycznie dochodzi do starć grup młodzieży z rozmieszczonymi w rejonie kościoła oddziałami policji, która odpowiada gazem łzawiącym i gumowymi kulami. Wśród rannych, których liczba wzrosła do ponad 100, są także muzułmanie. Z informacji, jakich resort spraw wewnętrznych udzielił agencji Reutera, nie wynika jednak, czy wszystkie ofiary i ranni zostali zidentyfikowani. Dotychczas nikt nie przyznał się do zamachu. Obserwatorzy przypominają, że 2 miesiące temu iracka Al-Kaida groziła zaatakowaniem egipskich Koptów. Według egipskiego ministra spraw Habiba el-Adli, zamach był prawdopodobnie dziełem samobójcy przybyłego z zagranicy. Po zamachu władze egipskie wzmocniły środki bezpieczeństwa wokół świątyń. Zakazano m.in. parkowania w ich pobliżu samochodów. Chrześcijanie stanowią około 10 proc. liczącej 79 mln ludności Egiptu. W tym muzułmańskim kraju napięcia między chrześcijanami a muzułmanami utrzymują się od dawna.