Sprawca zaatakował przechodniów w kilku miejscach, m.in. na Rosenheimer Platz i Paulaner Platz oraz na Ständlerstraße. Cztery osoby zostały ranne. Według aktualnych informacji ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Monachijska policja gorączkowo poszukiwała przestępcy. "Ścigamy sprawcę wszystkimi dostępnymi siłami" - napisała na Twitterze. Około 11:30 zatrzymano podejrzanego. Jego wygląd odpowiada opisowi sprawcy podanemu przez świadków. Poszukiwany był korpulentny mężczyzna w wieku około 40 lat, który poruszał się czarnym rowerem. Według zeznań świadków był nieogolony, miał krótkie włosy ciemnoblond. Miał przy sobie plecak i izomatę, ubrany był w czarne spodnie i szarą bluzę treningową. Próbował uciekać, został jednak pojmany. Zaatakowane przez niego osoby to kobieta i pięciu mężczyzn. Sprawca pobił je i próbował zranić nożem. Policja wyjaśnia jeszcze, czy zatrzymany mężczyzna jest rzeczywiście sprawcą ataków. Po uzyskaniu informacji o atakach policja wezwała mieszkańców do pozostania w domach. Wielu Monachijczyków było zaalarmowanych, mieszkańcy bawarskiej stolicy dobrze pamiętają jeszcze atak szaleńca z lipca 2016. 18-latek zastrzelił wówczas dziewięć osób. Alarm odwołano znacznie później, kiedy okazało się, że policja ujęła właściwego sprawcę i ustaliła jego tożsamość. Chodzi o 33-letniego mieszkańca Monachium narodowości niemieckiej, który jest znany policji jako osoba cierpiąca na zaburzenia psychiczne. W przeszłości miewał już ataki agresji i atakował inne osoby. Wyklucza się, że działał kiedykolwiek z pobudek terrorystycznych, politycznych bądź religijnych. Znany jest za to z drobnych kradzieży i handlu narkotykami. Podczas przesłuchania zachował milczenie i nie udzielił żadnych informacji. W sumie zranił nożem osiem osób, w tym dwóch Rumunów i jednego Włocha. Wszyscy poszkodowani otrzymali pomoc lekarską. Ich obrażenia okazały się na szczęście niegroźne. afp, dpa/Elżbieta Stasik/Redakcja Polska Deutsche Welle