Pierwszy zamachowiec samobójca zdetonował przed siedzibą telewizji ładunek wybuchowy ukryty w samochodzie, a dwóch następnych wysadziło się już wewnątrz budynku; dwóch kolejnych zastrzelili policjanci. W ciągu ostatnich trzech miesięcy w Iraku zginęło dziewięciu dziennikarzy. Bagdad jest krytykowany zarówno za brak wolności prasy, jak i całkowitą bezkarność przestępców, którzy zabijają dziennikarzy - pisze AFP. W sumie w poniedziałek w zamachach bombowych i strzelaninach w całym Iraku zginęło 26 osób. Do zamachów doszło między innymi w dzielnicach Bagdadu Abu Ghraib i Dora, na peryferiach stolicy i w mieście Bakuba. Rząd prowadzi od piątku w zdominowanej przez sunnitów prowincji Anbar operację militarną przeciw bojownikom Al-Kaidy; według nagrania wideo udostępnionego dziennikarzom w poniedziałek atak z powietrza miał tam zniszczyć jedną z baz terrorystów. Premier Iraku Nuri al-Maliki zapowiedział w poniedziałek podczas konferencji prasowej w Karbali, że armia "będzie kontynuować (operację) w Anbarze, aż oczyści (prowincję) z terrorystów". Według rządowego komunikatu siły bezpieczeństwa wspierane przez śmigłowce przeczesują też pustynię przy granicach z Syrią i Jordanią. W konflikt syryjski zaangażowali się dżihadyści z Al-Kaidy, którzy kursują między Irakiem a Syrią. Sunniccy ekstremiści liczą na ponowne rozpętanie międzywyznaniowego konfliktu, jaki przez pierwsze lata po obaleniu dyktatury Saddama Husajna spychał Irak na krawędź wojny domowej. Zamiarom tym sprzyja konflikt w Syrii, w której sunniccy w większości rebelianci, wspierani przez bojowników Al-Kaidy, walczą z reżimem prezydenta Baszara el-Asada. Od początku 2013 roku w Iraku znacznie wzrosło napięcie między stanowiącymi większość ludności szyitami a sunnicką mniejszością, wśród której rozpowszechnione jest przekonanie, że rząd premiera Malikiego dąży do jej zmarginalizowania.