Nawalny napisał na swoim blogu, że policja i Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej "w ogóle nie prowadzą śledztwa" w sprawie incydentu, podczas którego nieznani sprawcy chlusnęli mu w twarz środkiem dezynfekującym, tzw. zielonką. "Wysyłamy dziś kilka skarg na bezczynność organów ścigania" - poinformował opozycjonista. Ocenił, że "bezczynność jest faktycznie okazaniem pomocy napastnikom", którzy zyskują czas na to, by "ukryć się, poczynić uzgodnienia, zniszczyć dowody i ślady". Dzień wcześniej internauci zidentyfikowali dwóch aktywistów ruchu SERB, znanego z ataków na opozycjonistów, którzy uczestniczyli w incydencie. Jeden z nich potwierdził, że był na miejscu napadu z kamerą. Telewizja REN opublikowała na swej stronie internetowej wideo z ataku na Nawalnego zamazując twarze sprawców, jednak współpracownicy Nawalnego znaleźli na serwerach stacji wersję nagrania, na której widać odsłoniętą twarz mężczyzny filmującego zajście. Nawalny we wtorek opublikował zdjęcia dwóch innych mężczyzn, którzy - jego zdaniem - mogli mieć związek z napadem. Po publikacji telewizji REN opozycjonista oświadczył, że tego rodzaju zajścia są koordynowane przez administrację (kancelarię) prezydenta Rosji, a służby specjalne "zapewniają obsługę, włącznie z dostarczeniem materiałów wideo". Do ataku doszło 27 kwietnia w Moskwie przed biurem założonej przez Nawalnego Fundacji Walki z Korupcją (FBK). Obiektem podobnych aktów agresji opozycjonista był już wcześniej, jednak tym razem lekarze wciąż próbują wyleczyć oko, do którego dostał się płyn. Lekarze nie wykluczają, że do środka dezynfekującego dodano jeszcze jakąś substancję. Nawalny - adwokat, bloger i bojownik z korupcją - opublikował w marcu materiał śledczy dotyczący domniemanego ukrytego majątku premiera Rosji Dmitrija Miedwiediewa. Po publikacji opozycjonista wezwał do demonstracji przeciwko korupcji; na jego apel tysiące ludzi wyszły 26 marca na ulice w wielu miastach Rosji. Opozycjonista zadeklarował też zamiar startu w przyszłorocznych wyborach prezydenckich w Rosji, choć kandydowanie mogą udaremnić ciążące na nim wyroki sądowe. Z Moskwy Anna Wróbel