Nie podano bliższych szczegółów ataku, ani kto mógł się jego dopuścić. Podejrzewane o jego dokonanie są ugrupowania dżihadystyczne, które są bardzo aktywne na północy Mali. Rzecznik rządu określił atak jako "terrorystyczny". Według Sangare dziesięciu osobom udało się uciec. Napastnicy wyrządzili też "poważne straty materialne". Był to jeden z najbardziej krwawych ataków na armię malijską w ostatnich latach. Wcześniej, 30 września i 1 października w podobnym atakach na południu kraju, w pobliżu granicy z Burkina Faso, zginęło 40 żołnierzy. W marcu i kwietniu 2012 r. północne rejony Mali opanowały grupy dżihadystów związane z Al-Kaidą, wykorzystując próżnię, jaka powstała po stłumieniu rebelii Tuaregów. Dżihadyści zostali rozbici i rozproszeni w rezultacie interwencji wojskowej Francji, która trwa do dziś. Nie zostali jednak całkowicie pokonani.