Przedstawiciel ten twierdzi, że napastnicy wyciągnęli mężczyzn z pojazdu i ośmiu zastrzelili, a trzech ranili. O incydent, do którego doszło w piątek, oskarżył talibów kontrolujących tamtejszy obszar. Talibowie odrzucili te oskarżenia. "Ludzie, którzy pracowali w tej kopalni mieli nasze pozwolenie. Utrzymujemy z nimi dobre stosunki" - zapewnił rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid. "Nie tworzyli żadnych problemów" - dodał. Rzecznik twierdzi, że Hazarów zabili członkowie nieformalnych lokalnych milicji. Hazarowie to lud posługujący się językiem z irańskiej grupy językowej; są szyitami. Ta mniejszość stanowi, według różnych źródeł, od 9 do 15 proc. 30-milionowej populacji Afganistanu i uważana jest za najbiedniejszą grupę etniczną w kraju. Hazarowie regularnie skarżą się na dyskryminację. W ub. r. dziesiątki Hazarów zginęły w serii ataków w Kabulu. Do niektórych przyznali się dżihadyści z Państwa Islamskiego, którzy przeprowadzili je najpewniej, by zaostrzyć napięcia na tle religijnym. Według agencji Reutera najnowszy incydent świadczy o tragicznej sytuacji pod względem bezpieczeństwa w Afganistanie, gdzie siły rządowe kontrolują tylko dwie trzecie kraju i gdzie codziennie dochodzi do aktów przemocy.