Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka silne eksplozje słychać było w pobliżu bazy lotniczej Szajrat w prowincji Hims w środkowej części kraju oraz w okolicy Damaszku, gdzie znajdują się dwie inne bazy syryjskich sił powietrznych. Syryjska agencja prasowa SANA podała, że obrona przeciwlotnicza przechwyciła wiele rakiet. Władze w Damaszku określiły ataki jako "agresję", nie sprecyzowały jednak, kto zaatakował cele wojskowe w Syrii. Pojawiły się jednak nieoficjalne informacje, że ataków dokonało izraelskie lotnictwo. "Nic nie wiem o takim zdarzeniu" - skomentował te doniesienia rzecznik izraelskiej armii. "Stany Zjednoczone nie prowadzą w tej chwili żadnych działań zbrojnych w tym regionie" - oświadczył z kolei rzecznik Pentagonu. Przed rokiem siły USA zaatakowały bazę Szajrat w reakcji na atak chemiczny w miejscowość Chan Szajchun, za który według ekspertów ONZ odpowiedzialny był reżim prezydenta Baszara el-Asada. W sobotę połączone siły Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji przeprowadziły serię nalotów w Syrii w ramach akcji odwetowej za użycie broni chemicznej 7 kwietnia w Dumie pod Damaszkiem. O atak chemiczny kraje Zachodu oskarżają syryjski reżim. Celem bombardowań był wojskowy ośrodek naukowo-badawczy w Damaszku, zajmujący się technologią broni chemicznej, oraz składy znajdujące się na zachód od miasta Hims.