W jaki sposób terroryści dostali się na pokłady aż czterech samolotów, dwóch różnych linii lotniczych? Wiele wskazuje na to, że kontrola pasażerów na amerykańskich liniach wewnętrznych jest pobieżna, zwłaszcza na uznawanym za najgorzej chronione lotnisku w Bostonie, z którego porwano dwa samoloty. W czasie kontroli sprawdza się praktycznie tylko to, czy ktoś nie wnosi na pokład broni albo materiałów łatwopalnych. Jaką bronią dysponowali? Według doniesień pasażerów, którzy zdołali zadzwonić z pokładów porwanych samolotów, terroryści mieli noże, być może ze specjalnego plastiku. W akcji musiało brać udział bezpośrednio od 12 do 50 osób. Według specjalistów, żaden pilot nie skierowałby ponad 100-tonowej, wypełnionej pasażerami maszyny na obiekty publiczne. Terroryści musieli więc zabić pilotów i sami przejąć stery. Gdzie nauczyli się pilotażu? Do takiego aktu terroru nie musieli posiadać umiejętności startu czy lądowania. Wystarczy kierowanie maszyną w czasie lotu, a do tego wystarcza trening na symulatorach. Taki kurs szybkiego pilotażu, w USA kosztuje 5 tysięcy dolarów. Dlaczego Manhattan i Pentagon nie były bronione? Większość wojskowych twierdzi, że teren Pentagonu jest broniony, ale przed rakietami i samolotami wroga. Nie był jednak broniony przed ewentualnymi atakami cywilnych samolotów. Nikt nie spodziewał się wykorzystania samolotów cywilnych do samobójczych ataków. Dlaczego spadł samolot pod Pittsburghiem? Czy spadł sam czy też został zestrzelony? Nie wiadomo. Informacje o zestrzeleniu nie zostały potwierdzone przez Departament Obrony, a pasażerowie dzwoniący z samolotu mówili, że maszyna pikuje. Pojawiły się też pogłoski, że na pokładzie wybuchł bunt, a pasażerowie zmusili porywaczy do uderzenia w zielony teren, po to by ocalić inne budynki, w które zamierzali uderzyć. Znamienne jednak jest to, że w agencjach trudno doszukać się szczegółów tej katastrofy. I chyba najważniejsze pytanie: kto za tym zamachem stoi? Większość poszlak (bo cały czas nie mówi się o dowodach) wskazuje na siatkę saudyjskiego terrorysty Osamy bin Ladena ukrywającego się w Afganistanie. Ale arabscy obserwatorzy wątpią, by jakakolwiek organizacja fundamentalistów muzułmańskich była zdolna do operacji na taką skalę. Mówi się też nie tyle o organizacjach terrorystycznych, ale o wielkich organizacjach finansowych. Osama zaprzecza, by miał z tym cokolwiek wspólnego. Organizacje terrorystyczne zazwyczaj chętnie przyznają się do ataków. Co zrobią Amerykanie? Czy kogoś zaatakują? Najbardziej możliwym celem odwetu wydaje się być Afganistan. Amerykańscy eksperci utwierdzają się w przekonaniu, że za zamachami stoi bin Laden, którego afgańscy Talibowie nie zgadzają się wydać żadnemu trybunałowi świata. Ale cały czas nie ma na to dowodów. Prasa brytyjska informowała o przygotowaniach do akcji odwetowej w Afganistanie. NATO temu zaprzecza, jednak w Kabulu dają się zauważyć pierwsze oznaki paniki.