Biuro FBI w San Francisco przekazało w czwartkowym oświadczeniu (16 lipca), że wydaje się, iż atak związany był z oszustwem kryptowalutowym. Śledztwo jest jednak dopiero w początkowej fazie. W blisko dobę po ataku nie było jasne, czy hakerzy uzyskali dostęp do prywatnych wiadomości na kontach. Atak zaniepokoił polityków na Kapitolu, niezależnie od ich partyjnej afiliacji. Komisja do spraw wywiadu w kontrolowanym przez Republikanów Senacie wezwała kierownictwo Twittera do złożenia wyjaśnień. "Chociaż motywem wydają się być finanse, to wyobraźmy sobie, (co by było-red.), gdyby źli ludzie mieli jeszcze inne intencje i użyli wpływowych kont do rozpowszechniania dezinformacji, ingerując w nasze wybory, wywołując niepokój na giełdzie czy zakłócając nasze międzynarodowe relacje" - przekazał w oświadczeniu demokratyczny senator Ed Markey. Konto Trumpa nie zostało zhakowane Biały Dom zakomunikował, że konto prezydenta Trumpa nie zostało zhakowane. Amerykański przywódca nie zamierza przestać używać Twittera, na którym wpisy zamieszcza codziennie. Niezidentyfikowani hakerzy uzyskali w środę wieczorem dostęp do twitterowych kont między innymi Baracka Obamy, Billa Gatesa, Joe Bidena i wielu innych znanych osób, próbując naciągnąć internautów na wysłanie oszustom pieniędzy w formie bitcoinów. Z kont osób dotkniętych atakiem hakerzy wysłali tweety zachęcające użytkowników do wysłania tysiąca dolarów w kryptowalucie bitcoin, obiecując w zamian odesłanie 2 tys. dolarów. "Ciężki dzień dla Twittera" - skomentował szef firmy Jack Dorsey, przyznając, że hakerzy uzyskali dostęp do kont użytkowników poprzez "skoordynowany atak" wymierzony w pracowników Twittera posiadających dostęp do wewnętrznych systemów i narzędzi.