W ataku, przeprowadzonym 4 kwietnia na miasto Chan Szajchun, zginęło co najmniej 86 osób. USA zareagowały na nalot, o który oskarżyły prezydenta Syrii Baszara el-Asada, ostrzeliwując 7 kwietnia nad ranem bazę syryjskich sił powietrznych Szajrat w prowincji Hims pociskami manewrującymi Tomahawk. Władze USA "nie mają wątpliwości" Na rozmowy syryjskich wojskowych z ekspertami natrafiono, dokonując po ataku w Chan Szajchun przeglądu wszystkich informacji zebranych przez wywiad. Przedstawiciele władz USA podkreślają, że "nie ma wątpliwości", iż za ten atak odpowiedzialność ponosi Asad. Według źródła, na które powołuje się CNN, Stany Zjednoczone nie wiedziały z wyprzedzeniem, że atak ten był przygotowywany. Służby amerykańskie przechwytują łączność na takich obszarach jak Syria i Irak. Są to wielkie ilości danych, ale często nie przetwarza się ich, dopóki jakieś szczególne wydarzenie nie skłoni analityków do poszukiwania konkretnych informacji. CNN odnotowuje, że w materiałach przechwyconych przez wywiad nie znaleziono dotąd bezpośredniego potwierdzenia, że o ataku w Chan Szajchun rozmawiali rosyjscy wojskowi bądź funkcjonariusze wywiadu. Źródło CNN wskazuje, że prawdopodobnie Rosjanie są ostrożniejsi, dbając o to, by ich łączność nie została przechwycona. Moskwa i Damaszek zaprzeczają, jakoby miały coś wspólnego z atakiem chemicznym. CNN zwraca uwagę, że prezydent Donald Trump mówił w środę na konferencji prasowej, że Pentagon bada kwestię ewentualnego współudziału Rosji w tym ataku. "Chciałbym wierzyć, że (Rosjanie) nie wiedzieli, ale z pewnością mogli wiedzieć" - powiedział. USA sądzą, że w Syrii przywrócono jednostkę wojskową ds. broni chemicznej, istniejącą przed porozumieniem z 2013 roku. W ramach tego porozumienia rząd syryjski zobowiązał się oddać swe zasoby broni chemicznej. "I są oznaki, że (reżim syryjski) dostaje pomoc z zewnątrz" - akcentuje CNN, powołując się na anonimowego przedstawiciela sił zbrojnych USA. Rosyjscy eksperci od broni chemicznej Według tego źródła, wojsko USA wie, że Rosjanie mają w Syrii ekspertów ds. broni chemicznej. Amerykanie analizują wszelkie informacje mogące wskazywać, że Rosja wie o posiadaniu przez władze syryjskie takiej broni, bądź udziela im wsparcia w tym zakresie. Źródło CNN przyznało, że nawet jeśli znaleziono by informacje potwierdzające współsprawstwo Rosji, nie jest jasne, czy Pentagon bądź Biały Dom podałyby to do wiadomości publicznej. Potrzebne byłyby niezbite dowody, a o takie mogłoby być trudno. Agencja Associated Press pisała 11 kwietnia, powołując się na "wysoką rangą amerykańską osobistość oficjalną", że Rosja mogła z wyprzedzeniem wiedzieć o ataku chemicznym w Syrii. Według tego źródła rosyjski dron latał nad szpitalem, do którego 4 kwietnia przywożono ofiary ataku w Chan Szajchun. Później samolot "produkcji rosyjskiej" zbombardował ten szpital. Amerykanie przypuszczają, że była to próba zatarcia śladów użycia broni chemicznej.