Wcześniej tureckie ministerstwo spraw wewnętrznych podało, że w wyniku eksplozji bomb rannych zostało 126 osób, a ponad 30 nie żyje. Do dwóch eksplozji doszło rano, przed początkiem demonstracji, w której miały wziąć setki działaczy prokurdyjskich i lewicowych. Wysoki rangą przedstawiciel sił bezpieczeństwa powiedział agencji Reutera, że sprawcą był zamachowiec samobójca. Jak dodał, wprowadzono zakaz nagrań i zdjęć pokazujących eksplozjeWładze w Ankarze poinformowały, że był to zamach, niedługo po tym jak tureckie media podały, że przed dworcem doszło do dwóch eksplozji. Przedstawiciele tureckiego rządu powiedzieli agencji Reutera, że badane są doniesienia, iż atak przeprowadzili zamachowcy samobójcy. W związku z wybuchami w Ankarze premier Ahmet Davutoglu wezwał na nadzwyczajne spotkanie szefów służb bezpieczeństwa i wywiadu, a także przedstawicieli władz - podało biuro szefa rządu. Świadkowie, na których powołuje się agencja Reutera podkreślają, że do eksplozji doszło zaraz po godzinie 9 czasu polskiego. W tym czasie przed dworcem gromadzili się uczestnicy zaplanowanej na sobotę demonstracji przeciwko eskalacji walk do jakich dochodzi między siłami rządowymi a Kurdami na południowym wschodzie Turcji. Uczestniczyć mieli w niej m.in. przedstawicieli związków zawodowych, a także sympatycy Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), która uznawana jest przez władze w Ankarze za organizację terrorystyczną.