- Ta skrzynka, dzięki jawnemu procesowi sądowemu, zostanie otwarta. Liczę na to, że w najbliższych dniach okaże się, że jest zupełnie pusta i nie ma żadnego związku z tym, co napisano na zewnątrz - dodał. Szwedzka prokuratura zarzuca Assange'owi atak seksualny i molestowanie dwóch kobiet, czemu Australijczyk zaprzecza. Świadek obrony Brita Sundberg-Weitman, sędzia szwedzkiego sądu apelacyjnego w stanie spoczynku, zakwestionowała motywy prokurator Marianne Nye, która podpisała wniosek o ekstradycję Assange'a do Szwecji w trybie Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA). - Sprawa Assange'a została potraktowana w bardzo szczególny sposób. Prokurator zajmująca się jego sprawą jest uprzedzona wobec mężczyzn. Ma na co dzień do czynienia z tak wieloma przypadkami maltretowanych kobiet, że zatraciła wszelkie poczucie obiektywizmu - stwierdziła Sundberg-Weitman. Dodała, że postawa prokurator Nye jest dla niej niezrozumiała i wydaje jej się złośliwa. Zaznaczyła, że prokuratura miała okazję, by zatrzymać Australijczyka w areszcie w Szwecji lub przesłuchać go za pomocą łącza wideo z terenu ambasady szwedzkiej w Londynie, ale tego nie zrobiła. W opinii Sundberg-Weitman, prokuratura chce go ściągnąć do Szwecji, by - jak powiedziała - "zmiękczyć go". - Assange doznał uszczerbku na reputacji. Uchodzi za gwałciciela, mimo że jak dotąd o gwałt nawet nie został oskarżony - zaznaczyła. Drugi świadek, Goran Rudling, blogger interesujący się wykroczeniami seksualnymi, powiedział, że jedna z kobiet, które sformułowały zarzuty wobec Australijczyka, opublikowała na portalu Twitter wiadomości tuż po tym, gdy miała zostać ofiarą domniemanego "ataku seksualnego". Wiadomości te (tzw. tweets) wskazują, że nie czuła się skrzywdzona. Po pewnym czasie usunęła je ze swego profilu. Obrońcy Assange'a powiedzieli w czasie rozprawy, że nie ma potrzeby wydania go Szwecji, ponieważ jest chętny do współpracy ze szwedzką prokuraturą na terenie W. Brytanii. Według doniesień mediów Assange wyraził niezadowolenie z przecieku materiałów szwedzkiej prokuratury w jego sprawie, które ukazały się w internecie, i uznał to za próbę podkopania jego starań o odrzucenie szwedzkiego ENA. Na początku ubiegłego tygodnia w internecie przez kilka godzin dostępnych było ok. stu stron odnoszących się m.in. do policyjnych zeznań dwóch kobiet. Materiały opublikowało anonimowe źródło. Adwokat Assange'a, Mark Stephens, we wcześniejszej wypowiedzi dla "Timesa" nazwał przeciek "cyniczną próbą wpłynięcia na wynik postępowania ekstradycyjnego i zaszkodzenia jego klientowi". We wtorek dalszy ciąg postępowania, które może potrwać kilka miesięcy. Portal internetowy Wikileaks stał się znany na całym świecie po opublikowaniu tysięcy poufnych depesz dyplomacji amerykańskiej.