Na czwartek zwołała ona do Brukseli nadzwyczajną radę ministrów spraw zagranicznych UE, poświęconą sytuacji w Mali. W spotkaniu weźmie udział także malijski minister spraw zagranicznych Tieman Coulibaly. - Teraz najważniejsze jest, byśmy jak najszybciej byli gotowi do zaangażowania i działania - oświadczyła Ashton. Według niej planowana wojskowa misja szkoleniowa UE ma pomóc zreformować armię tego zachodnioafrykańskiego kraju i wzmocnić jej zdolności do obrony swoich obywateli, co wobec ofensywy islamskich partyzantów z północy kraju stało się tym bardziej pilne. - Chcemy rozpocząć tę misję możliwie najszybciej, a na pewno szybciej, niż planowaliśmy. Okoliczności się zmieniły - powiedziała Ashton. Dodała, że w najbliższych dniach będą mogły zacząć się pierwsze przygotowania do rozpoczęcia misji; obecne plany zakładają, że europejscy instruktorzy wojskowi przybędą do Mali na przełomie lutego i marca. Według Ashton, UE podejmie też dodatkowe działania służące wsparciu rządu w Bamako w walce z islamskimi partyzantami. - To część większego programu, który ma pomóc w zapewnieniu bezpieczeństwa politycznego w regionie. UE szuka sposobu, by pomóc władzom Mali sprowadzić ten kraj demokratyczną drogę - dodała. Wojskowa misja szkoleniowa UE ma liczyć około 500 żołnierzy Wojskowa misja szkoleniowa UE ma liczyć około 500 żołnierzy, w tym 200 instruktorów wojskowych. Według nieoficjalnych informacji jej budżet oszacowano na 12 mln euro, a chęć udziału zadeklarowało na razie 12 państw. Chociaż UE wykluczyła jak na razie interwencją militarną w Mali, to zarówno Ashton, jak i większość wypowiadających się w trakcie debaty w PE eurodeputowanych chwaliło decyzję Francji, która rozpoczęła operację militarną przeciwko islamskim rebeliantom w Mali. Rząd w Paryżu poinformował w poniedziałek, że w najbliższych dniach zamierza zwiększyć liczebność swoich wojsk w Mali do 2,5 tysiąca. Nowe siły mają dołączyć do 600 żołnierzy już obecnych w tym kraju. Niektórzy europosłowie ocenili podczas debaty, że UE zbyt długo zwlekała z reakcją na rozszerzający się konflikt w Mali. "Już od roku wiedzieliśmy, co się szykuje w Mali" - Wszyscy mówią: "My", a w Mali widać tylko francuskich żołnierzy. Gdybym był wredny, powiedziałbym, że mówi się Francuzom: damy wam pielęgniarki, a wy idźcie umierać w Mali - krytykował europoseł Zielonych Daniel Cohn-Bendit. - Już od roku wiedzieliśmy, co się szykuje w Mali. Słusznie stawialiśmy na rozwiązanie metodami dyplomatycznymi, ale nie mieliśmy planu awaryjnego." - Cieszę się, że mamy taki kraj, jak Francja, który jest zdolny do działania i zaangażował się w regionie - jak wiemy, ze względów historycznych. Musimy wykazać się solidarnością, reagując na zagrożenie dla nas wszystkich. Nie każdy musi wysyłać wojska, ale w jakiś sposób się zaangażować - powiedział z kolei niemiecki chadek Elmar Brok. Francuską operację w Mali postanowiła wesprzeć Belgia Francuską operację w Mali postanowiła wesprzeć Belgia, która wyśle tam dwa samoloty transportowe i śmigłowiec ratunkowy oraz 80 żołnierzy. Również Wielka Brytania przekazała do dyspozycji Francji dwa samoloty transportowe, a Niemcy zaoferowały pomoc medyczną, humanitarną i wsparcie logistyczne. Stany Zjednoczone zaproponowały pomoc w transporcie, łączności oraz kwestiach wywiadowczych, Dania - również wsparcie w dziedzinie transportu. Kanada zapowiedziała wysłanie wojskowego samolotu transportowego. Północ Mali od kwietnia 2012 roku okupują islamscy radykałowie. Według ekspertów ds. bezpieczeństwa chcą na tym obszarze utworzyć własne państwo i przekształcić je w ośrodek ekstremizmu zagrażający sąsiednim krajom.