W wywiadzie dla irańskiej telewizji Chabar pytano Asada o ocenę szans na powodzenie koalicji, w skład której wchodzi Rosja, syryjski reżim, Iran i Irak. - Szanse na sukces tego aliansu są wysokie, a nie małe - oznajmił, przestrzegając, że w przeciwnym razie "cały region zostanie zniszczony, a nie tylko jeden czy dwa kraje". Asad, którego wojska od ponad czterech lat walczą w kraju z rebeliantami, zaapelował do krajów zachodnich o przyłączenie się do "koalicji przeciwko terrorystom". "Gdyby te kraje przyłączyły się w sposób poważny i szczery do walki z terrorystami, co najmniej zaprzestając ich wspierania, uzyskalibyśmy rezultaty znacznie szybciej" - powiedział syryjski prezydent, cytowany na Twitterze przez swoją kancelarię. Wyraził opinię, że kampania krajów Zachodu i państw arabskich przeciwko celom Państwa Islamskiego (IS) w Iraku i Syrii przyniosła rezultaty odwrotne do zamierzonych. Terroryzm natomiast zwiększył swój zasięg zarówno terytorialnie, jak i w liczbie nowych rekrutów - ocenił. Wewnętrzna sprawa Syrii Asad wypowiadał się kilka dni po rozpoczęciu przez rosyjskie lotnictwo nalotów na cele, które Moskwa identyfikuje jako należące do IS, co z kolei kwestionują oponenci reżimu w Damaszku. Według nich ataki Rosji w znacznie większym stopniu są wymierzone we wspieranych przez Zachód rebeliantów walczących z Asadem. Baszar el-Asad odniósł się także do postulatów krajów zachodnich, które uważają, że powinien on ustąpić, choć w ostatnim czasie nieco złagodziły stanowisko i sygnalizowały, że dotychczasowy szef państwa mógłby odegrać jakąś rolę w okresie politycznej transformacji w Syrii. - Dyskusja na temat politycznego systemu lub władz Syrii jest wewnętrzną sprawą syryjską- oznajmił. Konflikt w Syrii wyrósł z protestów przeciwko rządom Asada na początku 2011 roku. Po stłumieniu ich siłą ruch antyreżimowej kontestacji przybrał gwałtowny obrót, a w konflikt włączyły się regionalni przeciwnicy i sprzymierzeńcy prezydenta Syrii.