Prezydent powiedział w niedzielnym wystąpieniu, które relacjonowała telewizja państwowa, że Amerykanie potraktują tych, którzy liczą na ich pomoc "jak przedmioty w wymianie barterowej" i "nie zachowają ich w sercu ani nie wezmą w ramiona". "Nikt was nie ochroni, poza waszym państwem" - dodał i zapowiedział rychłe zwycięstwo nad dżihadystami. Prezydent Donald Trump zapowiedział, że wycofa z Syrii amerykański kontyngent, który liczy około 2 tys. żołnierzy. Sojusznikami USA w walce z Państwem Islamskim (IS) były Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), których trzon stanowią kurdyjskie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG). W piątek Trump oświadczył, że "w ciągu 24 godzin" skończy się operacja przeciw "kalifatowi" IS, ale dżihadyści utrzymują się jeszcze na przyczółku na wschodzie kraju, przy granicy z Irakiem. Eksperci uznali, że wobec decyzji o wycofaniu się USA z Syrii Asad czuje się już niezagrożony, a SDF nie ma innego wyjścia, jak dogadać się z nim. Były specjalny wysłannik Stanów Zjednoczonych ds. walki IS Brett McGurk zarzucił Trumpowi, że decyzja o wycofaniu się USA z Syrii daje IS nowe życie. Skrytykował również to, że decyzja ta nie była konsultowana z sojusznikami USA. Plan wycofania sił USA z północno-wschodniej Syrii, gdzie amerykańskie oddziały walczyły z dżihadystami z IS, Trump nieoczekiwanie ogłosił 19 grudnia. Zaniepokojenie decyzją wyrazili wówczas sojusznicy USA w walce z IS - Francja, Wielka Brytania i Niemcy, a szef Pentagonu James Mattis i McGurk podali się do dymisji. Zdaniem wielu ekspertów wycofanie amerykańskiego kontyngentu stanowi ustępstwo zarówno wobec Asada, jak Rosji i Iranu, które są jego sojusznikami i zabiegają o umocnienie wpływów w Syrii i w całym regionie Bliskiego Wschodu. Ponadto decyzja Trumpa wystawia kurdyjskie milicje na ewentualny ataku ze strony Turcji.