W niedzielę wieczorem niemiecki artysta Oliver Bienkowski za pomocą potężnego projektora rzucił na ścianę amerykańskiej ambasady w centrum Berlina hasło "United Stasi of America" oraz podobiznę Kima Dotcoma, właściciela zamkniętego portalu wymiany plików Megaupload. Po kilku minutach akcję przerwała policja, domagając się od Bienkowskiego odpowiednich zezwoleń. Nagranie z tej akcji w krótkim czasie obejrzało na YouTube ponad 42 tys. osób, a artykuł o artyście trafił na pierwszą stronę "Bilda", najpopularniejszego w Niemczech dziennika. - Stasi pewnie marzyła, by móc robić to, co dziś robią Amerykanie. Przy NSA Stasi wygląda jak drużyna harcerzyków - powiedział Bienkowski, oceniając, że działalność amerykańskiej agencji wywiadowczej jest "bardziej niebezpieczna" od enerdowskiej bezpieki. Rzecznik amerykańskiej ambasady, położonej w samym sercu Berlina w pobliżu Bramy Brandenburskiej, powiedział, że artystyczna prowokacja Bienkowskiego była "zabawna", zaznaczył jednak, że "każdy, kto czyni podobne porównania, nie zna Stasi ani Stanów Zjednoczonych". Niemiecki tygodnik "Der Spiegel" w czerwcu poinformował, powołując się na wewnętrzny dokument Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), że amerykański wywiad średnio przez miesiąc rejestruje w samych Niemczech ok. 500 mln rozmów telefonicznych, e-maili i SMS-ów. W dokumencie sklasyfikowano też ten kraj, sojusznika USA w Europie, jako cel podobny do Chin. Dokumenty, na które powołał się tygodnik, zostały udostępnione przez informatyka Edwarda Snowdena, który pracował dla firmy komputerowej współpracującej z NSA. Informacje te wywołały oburzenie w Niemczech i skłoniły niemieckie władze do domagania się od USA wyjaśnień w tej sprawie, przejściowo postawiły też pod znakiem zapytania rozpoczęcie negocjacji między UE i USA w sprawie strefy wolnego handlu.