Amerykanie zatrzymali m.in. bazę Coleman Barracks w Mannheim w zachodnich Niemczech. Początkowo ten obiekt miał zostać przekazany stronie niemieckiej w lutym br. - Chcemy być w razie potrzeby zdolni do szybkiej akcji - wyjaśnił Hodges. Jak dodał, utrzymanie magazynów ma także odstraszać ewentualnych agresorów. Obecnie na terenie Europy przebywa 30 tys. amerykańskich żołnierzy, w czasach zimnej wojny było ich 300 tys. - Staramy się o to, by wojsko liczące 30 tys. wyglądało jak armia 300-tysięczna - powiedział Hodges. W Coleman Barracks będzie stacjonowało 1200 pojazdów, w tym 250 czołgów. Z tego miejsca w Badenii-Wirtembergii amerykański sprzęt będzie mógł być szybko przerzucony w rejon ewentualnego konfliktu. Hodges zastrzegł, że baza w Mannheim będzie funkcjonowała tylko do czasu, gdy amerykański sprzęt zostanie na stałe przesunięty na wschodnią flankę NATO - do Polski, krajów bałtyckich, Rumunii i Bułgarii. - Na znalezienie odpowiednich miejsc potrzeba będzie jednak trochę czasu - powiedział amerykański wojskowy.