"Pożarami zombie" naukowcy określają takie kataklizmy, które przetrwały zimę, tląc się pod powierzchnią śniegu, by następnie wybuchnąć z pełną mocną, gdy warunki będą sprzyjać rozprzestrzenianiu się ognia. W związku z falą upałów, która dotyka dziś szczególnie syberyjską część regionu, wśród ekspertów pojawiają się obawy dotyczące prognoz na lato. Szczególnie jeśli potwierdzą się podejrzenia o pojawiających się “pożarach zombie". "Jeśli tak jest, to w pewnych warunkach środowiskowych możemy zobaczyć skumulowany efekt tego, jak wyglądał zeszłoroczny sezon pożarowy w Arktyce. Wpłynie on na nadchodzący sezon i może doprowadzić do ponownego wybuchu pożarów na dużą skalę - powiedział Mark Parrington, ekspert ds. pożarów w unijnym obserwatorium Copernicus. W wydanym kilka dni temu komunikacie Copernicus zwraca uwagę na wyjątkowo ciepły rok w syberyjskiej części Arktyki. “W Rosji odnotowano właśnie najcieplejszą zimę" - wyjaśnia Freja Vamborg z obserwatorium C3S (Copernicus Climate Change Service). “Patrząc wstecz na miniony rok, średnie temperatury w środkowej i północnej Syberii były szczególnie anormalne w porównaniu z resztą świata. Głównie dlatego, że kwiecień, luty i styczeń były tam miesiącami znacznie cieplejszymi niż średnia" - podkreśla naukowczyni. Jak podaje amerykański "The National Post", strażnicy przyrody na Alasce odnotowali od 2005 roku 35 pożarów rozpoczętych od ognia, który przezimował głęboko w torfowiskach. Przypomnijmy: Ubiegły rok wyróżniał się “bezprecedensową" - jak określili to meteorolodzy - skalą pożarów w Arktyce. Poza samym niebezpieczeństwem w regionie, zjawisko jest także niekorzystne w kontekście zmian klimatu. Żywioł może doprowadzić do uwalniania gazów cieplarnianych, skumulowanych w arktycznej glebie. Czytaj: SmogLab Sebastian Medoń, www.smoglab.pl