Wcześniejsze wyniki sondaży exit polls dawały 58-letniej Kirchner, kandydatce rządzącego centrolewicowego Frontu Zwycięstwa (FV), dawały ok. 55 proc. głosów, co byłoby najlepszym wynikiem od chwili powrotu Argentyny do rządów demokratycznych, po okresie dyktatury wojskowej (1976-83). Dalekie drugie miejsce, z 16,9 proc. głosów, zajął główny rywal Kirchner, Hermes Binner z Szerokiego Frontu Postępowego (FAP) - wynika po podliczeniu głosów z 15 proc. lokali wyborczych. To i tak bezprecedensowy sukces dla jego niewielkiej partii socjalistycznej. Zgodnie z przewidywaniami, pozostałych pięciu kandydatów nie odegrało w wyborach większej roli. Aby wygrać w pierwszej turze, Cristina Fernandez potrzebuje 45 proc. głosów lub 40 proc. przy przewadze 10 punktów procentowych nad najbliższym rywalem - przypomina Reuters. Swoje zwycięstwo Cristina Fernandez zawdzięcza m.in. przyrostowi gospodarczemu na poziomie ponad 9 procent oraz słabej opozycji, rozbitej na małe i skłócone ugrupowania. Popularność przyniosła jej też lewicowa polityka, m.in. zwiększenie nakładów państwa na emerytury i świadczenia socjalnych dla biednych rodzin czy zniesienie ograniczeń w działalności związków zawodowych. Agencja Associated Press wskazuje jednak, że w przyszłym roku Argentynę czeka wiele wyzwań. Prognozy wskazują m.in., że nastąpi duży spadek przyrostu gospodarczego w 2012, a wolumen eksportu zmaleje ze względu na światową recesję. Przeciwnicy pani prezydent obwiniają ją o rosnącą inflację, wzrost przestępczości, a także manipulowanie danymi gospodarczymi i próbę tłumienia krytycznych wobec niej mediów. Niedzielne wybory wyłonią również połowę składu Izby Deputowanych i trzecią część Senatu oraz gubernatorów dziewięciu prowincji. Do głosowania uprawnionych jest 28,8 mln obywateli w tym liczącym ponad 40 mln mieszkańców kraju.