23-letnia indyjska fotoreporterka wciąż przebywa w szpitalu, gdzie przychodzi do siebie po gwałcie, jakiego dopuściło się na niej w czwartek wieczorem pięciu mężczyzn w opuszczonej fabryce, gdzie kobieta była wraz z kolegą i robiła zdjęcia dla swojej redakcji. Dziennikarka jest w stanie stabilnym, ale ma liczne obrażenia zewnętrzne i wewnętrzne.Policja aresztowała czterech podejrzanych w Bombaju, a ostatniego w Delhi. Pierwszego, 19-letniego podejrzanego aresztowano w piątek. Policja nie podała szczegółów na temat pozostałych zatrzymanych. Do napaści doszło na terenie dawnej dzielnicy przemysłowej Bombaju. Według policji podejrzani zbliżyli się do pary fotoreporterów pod pretekstem pomocy w uzyskaniu zezwolenia na fotografowanie wnętrza zrujnowanego budynku. Następnie rozdzielili parę, towarzysza dziewczyny związali i pobili. Kobiecie grożono okaleczeniem rozbitą butelką i ujawnieniem jej personaliów, gdyby powiadomiła policję. Gwałt w Bombaju, uważanym za najbezpieczniejsze dla kobiet miasto w Indiach, wywołał wielkie oburzenie. Przypomniał o podobnym zdarzeniu z grudnia 2012 roku, kiedy to gwałtu zbiorowego dokonano na 23-letniej studentce, która zmarła na skutek odniesionych obrażeń. Tamten atak sprawił, że w Indiach, gdzie rolę dominującą grają mężczyźni, zaczęto krytykować sposób, w jaki traktowane są kobiety. Zaostrzono kary za napaści seksualne i inne przestępstwa wobec kobiet, np. handel kobietami czy atakowanie ich kwasem. Utworzono też sieć specjalnych sądów, które zajmują się wyłącznie sprawami dotyczącymi przemocy seksualnej. Po czwartkowym gwałcie policja znalazła się pod kolosalną presją, by jak najszybciej zatrzymać sprawców przestępstwa. Posterunek policji w Bombaju prowadzący śledztwo odwiedził w sobotę wieczorem minister spraw wewnętrznych stanu Maharasztra, w którym leży Bombaj R.R. Patil; na szybkie ukaranie winnych nalega też rząd w Delhi. Pięciu podejrzanym grozi kara do 20 lat więzienia.