Ze szczątków pobrano próbki do badań, by przekonać się, czy zmarły osiem lat temu przywódca mógł zostać otruty. W sierpniu tego roku szwajcarscy naukowcy znaleźli ślady trującego polonu na ubraniach, które przed śmiercią nosił Arafat. Operacja zaczęła się jeszcze o świcie. W tym czasie mauzoleum, w którym znajduje się ciało Arafata, było zamknięte, a wstęp mieli tylko nieliczni. W czasie trwającej kilka godzin ekshumacji pobrano w sumie około 20 próbek, mimo, iż jak relacjonowali później lekarze, ciało palestyńskiego przywódcy w znacznym stopniu uległo już rozkładowi. Szef komisji medycznej Abdullah al-Bashir podkreślał, że eksperci będą teraz szukać nie tylko śladów polonu. - Komisja medyczna, toksykolodzy oraz naukowcy uważają, że prezydent Arafat został otruty. Jeśli zostanie znaleziony polon, to doszliśmy do prawdy. Jeśli nie, to mamy do czynienia z inną trucizną - wyjaśniał al-Baszir na konferencji prasowej po zakończeniu ekshumacji. Szef palestyńskiej komisji śledczej zapowiedział, że jeśli okaże się, że Arafat rzeczywiście został otruty, to strona palestyńska odda sprawę do Międzynarodowego Trybunału Karnego. Wśród Palestyńczyków panuje powszechna opinia, że Jaser Arafat został otruty przez Izrael. Władze Izraela wielokrotnie temu zaprzeczały. W czasie ekshumacji okazało się, że trumny z ciałem Arafata nie trzeba wyjmować z grobowca, , a próbki można pobrać wewnątrz grobu, dlatego odwołano zaplanowany na wieczór powtórny pochówek palestyńskiego lidera. Przedstawiciele władz Autonomii Palestyńskiej na czele z premierem Salamem Fayyadem złożyli jedynie wieńce przy wejściu do mauzoleum. Wyniki badań mają być znane za trzy miesiące.