Apel Sistaniego, największego autorytetu religijnego szyitów, przekazał jego współpracownik po piątkowych modłach transmitowanych przez telewizję. - Walka z Daesz jest pisana wszystkim Irakijczykom - powiedział wielki ajatollah Sistani używając arabskiego akronimu na określenie Państwa Islamskiego. - Lecz to nie tylko ich walka, lecz całego świata, gdyż terroryści z ich mroczną ideologią atakują całą ludzkość, jej kulturę i obyczaje - powiedział Sistani i podkreślił niezbędność połączenia wysiłków w celu przeciwstawienia się działaniom dżihadystów. USA od ponad roku przewodzą koalicji prowadzącej naloty na pozycje Państwa Islamskiego w Iraku i w Syrii, lecz rząd w Bagdadzie ustawicznie apeluje o wsparcie z powietrza sił irackich, które usiłują odzyskać tereny zajęte przez sunnickich radykałów. Rosja rozpoczęła w środę naloty w Syrii atakując grupy walczące z siłami prezydenta Baszara el-Asada, w tym IS - pisze Reuters. Premier Iraku Hajder al-Abadi powiedział w czwartek, że z zadowoleniem powitałby w swym kraju rosyjskie naloty na cele IS. Zapytany przez telewizję France 24 o to, czy już rozmawiał o ewentualnych rosyjskich atakach powietrznych na IS w Iraku, Abadi powiedział, że jeszcze nie, lecz jeśli pojawi się taka propozycja, przyjmie ją z zadowoleniem. Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow oświadczył w czwartek, że Rosja na razie nie planuje rozszerzania nalotów na Irak. Dowództwo armii irackiej poinformowało w niedzielę, że współpracuje z Rosją, Iranem i Syrią w dziedzinie operacji wywiadowczych i służb bezpieczeństwa w celu przeciwdziałania zagrożeniu ze strony Państwa Islamskiego. - W naszym interesie leży dzielenie się informacjami wywiadowczymi z Rosją. Rosja ma wiele informacji. Im więcej zbierzemy danych, tym łatwiej będę mógł obronić naród iracki - powiedział premier Abadi. Przedstawiciele irackich władz podkreślają jednocześnie, że nie oznacza to, iż USA tracą wpływy w Bagdadzie. Dyplomaci i obserwatorzy sugerują, że Abadi może chcieć wykorzystać zwiększającą się rosyjską obecność w regionie do uzyskania od Waszyngtonu większego wsparcia, w tym większej ilości broni, o co zabiega - pisze Reuters.