AP podaje, że oprócz mężczyzny w Louisville dwie osoby zastrzelono w weekendowych zamieszkach w Indianapolis. Jedna osoba zginęła w Detroit i jedna w Minneapolis. Policja w Louisville twierdzi, że odpowiedziała ogniem, gdyż sama znajdowała się pod ostrzałem. Wcześniej w nocy z czwartku na piątek co najmniej siedem osób zostało w tym mieście postrzelonych podczas protestów, których uczestnicy żądali ukarania winnych śmierci czarnoskórej Breonny Taylor, zastrzelonej przez policjantów w swoim domu w marcu tego roku. W wielu amerykańskich miastach odbywają się protesty, przeradzające się w niektórych miejscach w gwałtowne zamieszki, których zarzewiem jest śmierć w Minneapolis czarnoskórego 46-latka. Zmarł on w trakcie zatrzymania przez policję. Pod koniec maja do internetu trafiło nagranie z incydentu, na którym widać, jak jeden z policjantów przyciska mężczyźnie kolanem szyję do ziemi, nie reagując na krzyki Floyda, że nie może oddychać. Wkrótce mężczyzna zmarł. Dla wielu Amerykanów zabicie Floyda to nie jest odosobniony incydent, ale przykład systemowego przyzwolenia na przesadną agresję policji, szczególnie wobec osób czarnoskórych.