46 przedstawicieli ZPRE (nie było wśród nich polskiego delegata) złożyło w tym tygodniu deklarację, w której krytykują oni Bendera (senator PiS) za jego "dwuznaczne wypowiedzi dotyczące Żydów", m.in. na antenie Radia Maryja. Wyrazili oni zaniepokojenie faktem, że to właśnie Bender - jako najstarszy delegat - otworzył w poniedziałek obrady Zgromadzenia. Wezwali polskiego senatora, by "wyjaśnił swoje stanowisko" w tej kwestii i potwierdził, że "Żydzi byli na ziemi polskiej pod okupacją niemiecką ofiarami gigantycznej zbrodni bez precedensu w historii świata". Jak powiedział Lipiński (PO), w czwartek Bender wygłosił oświadczenie w czasie zamkniętych obrad komisji ds. politycznych Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Zaprzeczył tam stawianym mu zarzutom o antysemityzm i negowanie obozów zagłady. Treści oświadczenia Bendera nie ujawniono mediom. Jak relacjonował PAP po tym spotkaniu Lipiński, Komisja "wysłuchała tej deklaracji w dużym skupieniu" i przyjęła ją do wiadomości bez żadnego komentarza. Według szefa polskiej delegacji, wystąpienie miało charakter "dość osobisty" - Bender wspomniał w nim o "członkach swojej rodziny, więzionych w Auschwitz". Według relacji Lipińskiego, Bender podkreślił, że w swojej pracy zawodowej historyka zajmował się nieraz relacjami polsko-żydowskimi i że była ona wysoko oceniana przez jego kolegów po fachu. Senator uznał przypisywanie mu antysemityzmu za "atak o charakterze politycznym". W jego przekonaniu główny inicjator deklaracji, brytyjski polityk lewicowej Partii Pracy Denis MacShane chciał w ten sposób zaatakować angielskich konserwatystów, którzy należą z Benderem do tej samej frakcji w Zgromadzeniu Parlamentarnym RE. - Wydaje mi się, że ta deklaracja, którą uważam za przekonującą, powinna zakończyć tę sprawę - powiedział PAP Lipiński. Zaznaczył, że takie rozwiązanie konfliktu "służy dobrze polskim interesom". Dodał przy tym, że na posiedzeniu komisji nie było głównych inicjatorów wspomnianej deklaracji krytykującej polskiego senatora. PAP nie udało się w czwartek skontaktować telefonicznie z Ryszardem Benderem, uczestniczącym w strasburskich obradach ZPRE. Jednym z powodów protestu 46 przedstawicieli ZPRE było to, że Bender 10 lat temu na antenie "Radia Maryja" bronił Dariusza Ratajczaka, historyka, któremu zarzucono kłamstwo oświęcimskie. Senator miał też wtedy publicznie twierdzić, że obóz Auschwitz-Birkenau nie był obozem zagłady, lecz obozem koncentracyjnym. Według relacji brytyjskiego dziennika "The Guardian", który rozmawiał w tym tygodniu z polskim senatorem, ten ostatni określił przypisywanie mu negowania Zagłady Żydów jako "głupie kłamstwa". Powiedział, że ówczesne cytaty jego słów były wyjęte z kontekstu. - Powiedziałem, że ten obóz (w Auschwitz) był obozem koncentracyjnym, ale także, że był "Vernichtungslager" (obozem zagłady) jak Sobibór czy Bełżec. W praktyce to był obóz śmierci. I to jest moja opinia - cytuje Bendera "The Guardian". Szymon Łucyk