jest sceną publicznych niepokojów od 17 września, gdy ujawniono, że socjalistyczny premier świadomie zatajał przed społeczeństwem dramatyczny stan finansów publicznych. 23 października w zamieszkach towarzyszących niezależnym obchodom 50. rocznicy wybuchu powstania rannych zostało co najmniej 167 osób, w tym 17 policjantów. Premier Gyurcsany i przywódcy Węgierskiej Partii Socjalistycznej złożyli w sobotę rano wieńce na cmentarzu Rakoskereszturi, gdzie pochowanych jest wiele ofiar węgierskiego powstania, a także pod nowym pomnikiem tych ofiar na Placu Defilad. Około 20 tysięcy ludzi wzięło w Budapeszcie udział w marszu z pochodniami, zorganizowanym przez opozycyjną partię . Marsz, poprowadzony przez przywódcę Fidesz, , był protestem przeciwko "policyjnemu terrorowi", o który opozycja oskarża władze w związku z zajściami z 23 października. Przywódcy Fidesz nieśli transparent z napisem "Prawda czyni wolnym. 1956-2006", co miało być także aluzją do kłamstw Gyurcsanya. Kilkuset przedstawicieli skrajnej prawicy zebrało się na Placu Wolności, gdzie znajduje się m.in. siedziba węgierskiej telewizji i ambasada , a także kontrowersyjny obelisk upamiętniający żołnierzy radzieckich, którzy polegli podczas wypierania wojsk hitlerowskich z Węgier pod koniec drugiej wojny światowej. Policja kontrolowała dostęp do placu. Uczestnicy demonstracji zapewniali, że nie chcą zniszczenia obelisku, ale opowiadają się za przeniesieniem go na jakiś cmentarz. Jak poinformowały władze policyjne, różne partie i organizacje zgłosiły zorganizowanie w sobotę łącznie 32 manifestacji i wieców. Raport specjalny: Zamieszki na Węgrzech