Chamenei podziękował w środę członkom Irańskiej Gwardii Rewolucyjnej za stłumienie "bardzo niebezpiecznej, głębokiej konspiracji". Niejasne informacje o liczbie ofiar Podczas tłumienia masowych protestów antyrządowych zginęło - według Amnesty International - 143 ich uczestników. Jak informuje Reuters, z powodu wyłączenia przez irańskie władze internetu (dopiero od środy zaczyna z powrotem funkcjonować) trudno jeszcze ocenić prawdziwe rozmiary ruchu protestacyjnego, który ogarnął niemal cały kraj. Organizacja obrony praw człowieka Human Rights Watch oświadczyła, że Iran "celowo ukrywa prawdziwą liczbę zabitych i aresztowanych podczas tłumienia protestu, który objął dziesiątki miast". Władze potwierdziły śmierć jedynie pięciu osób, w tym czterech funkcjonariuszy służb porządkowych; piątą ofiarą miała być "osoba cywilna". Pięciuset uczestników demonstracji protestacyjnych aresztowano. Wobec wielodniowej blokady internetu wciąż jednak trudno zorientować się do końca w prawdziwych rozmiarach wydarzeń, które wstrząsnęły 80-milionowym krajem. Podczas protestów zdesperowani demonstranci atakowali stacje benzynowe, komisariaty, domy towarowe, meczety oraz instytucje publiczne. Ali Chameneia dziękuje Według ajatollaha Ali Chameneia, "ludzie dali się wciągnąć w szeroko zakrojony i niebezpieczny spisek". Najwyższy irański przywódca w środowym przesłaniu na Twitterze wyraził "głęboką wdzięczność i uznanie" narodowi irańskiemu za udział w wielkiej manifestacji prorządowej, która w poniedziałek została zorganizowana w Teheranie przez irańskie władze. Przedstawiając wydarzenia ostatnich kilkunastu dni w Iranie jako skutek "wielkiego i niebezpiecznego spisku wrogów" i "globalnej arogancji syjonizmu" Ali Chamenei mówił o "kampanii maksymalnego nacisku na Iran oskarżany o dążenie do uzyskania broni jądrowej i wywieranie destabilizującego wpływu w całym regionie". Podwyżki cen benzyny Do demonstracji wywołanych przez wprowadzoną niespodziewanie 50 proc. podwyżką cen benzyny, doszło w kraju dotkniętym kryzysem gospodarczym pogłębionym przywróceniem po 2018 roku sankcji ekonomicznych przez USA. Sankcje te utrudniają Iranowi, który jest członkiem Organizacji Państw Eksporterów Ropy Naftowej (OPEC), eksport tego surowca , pozbawiając kraj głównego źródła dochodów. Stany Zjednoczone, jak oświadczył we wtorek szef amerykańskiej dyplomacji Mike Pompeo, udzieliły irańskim demonstrantom poparcia wysyłając do nich "około 20 000 depesz ukazujących nadużycia reżimu". Pompeo zapowiedział jednocześnie nowe sankcje wobec Teheranu. Prezydent Hasan Rowhani, którego określa się jako polityka względnie umiarkowanego, nazwał uczestników protestów "najemnikami i chuliganami". Czynił przy tym aluzje do trwającego - jak powiedział- od dwóch lat finansowania irańskiej opozycji przez Amerykanów. Irański minister spraw wewnętrznych Abdulreza Rahmani Fazli oskarżył uczestników demonstracji protestacyjnych, których liczbę określił na "około 200 tysięcy", zdewastowanie 50 posterunków policji, uszkodzenie 34 karetek pogotowia, zniszczenie 731 agencji bankowych i 70 stacji benzynowych w całym kraju.