Wprowadzony w ubiegłym roku nowy przepis ustawy antyterrorystycznej zakazuje wszelkiego udziału w konfliktach za granicą. Zakaz sformułowano z myślą o setkach brytyjskich dżihadystów w Iraku i Syrii, ale prawo nie czyni różnicy między formacjami, do jakich zaciągną się ochotnicy. Opuszczając Kurdystan, Harry - bo media podają tylko jego imię - udzielił wywiadu BBC. - To nie były wakacje. To był wielki stress, widziałem śmierć przyjaciół, uczestniczyłem w strasznych bitwach i nie sposób opisać jak jestem zmęczony - mówił. Przed odlotem z Bagdadu wyjaśnił, jak zamierza rozmawiać z brytyjską policją. - Powiem im dlaczego pojechałem, walczyłem za demokrację, wolność i za Kurdów. Jeśli uznacie, że zagrażam brytyjskiemu społeczeństwu, że jestem terrorystą i postawienie mnie przed sądem jest w interesie publicznym - czyńcie swoją powinność - oświadczył. Ostatecznie Harry nie został nawet przesłuchany i udał się z lotniska Heathrow do domu w Cambridge.