1 lipca Niemcy na pół roku obejmują prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Merkel wyraziła zrozumienie dla postawy "krajów, które niedawno weszły do Unii", i które "podzielając entuzjazm wobec pracy UE na rzecz pokoju", wyrażają "pewien sceptycyzm wobec Europy". "Musimy udowodnić, że to rozumiemy" - podkreśliła. Zapytana, czy Niemcy nie doceniają zagrożenia ze strony Rosji, bardzo silnie odczuwanego "w krajach wschodu" Europy, kanclerz odpowiedziała, że widzi "kampanie dezinformacji, środki wojny hybrydowej", a nawet morderstwa, które są "częścią rosyjskiego arsenału". Wyraziła jednak przekonanie, że "są ważne przyczyny, by kontynuować konstruktywny dialog z Rosją". Rosja "ma wielki wpływ strategiczny, dlatego wciąż jestem za współpracą" - tłumaczyła. "Wierzymy w wielkie znaczenie NATO dla każdego z państw członkowskich" - powiedziała Merkel. Przyznała, Niemcy zwiększyć powinny wydatki obronne. Podkreśliła, że stacjonujące w RFN wojska amerykańskie "służą zarówno ochronie Niemiec i europejskich członków NATO, jak i interesom USA". Zapytana, czy istnienie UE jest zagrożone wobec kryzysów - koronawirusa, globalnego ocieplenia i transformacji cyfrowej - kanclerz uznała, że powinno się unikać pytań o istnienie Unii i "wykonywać swoją robotę". "W żywotnym interesie każdego z członków UE leży silny ujednolicony rynek europejski i wspólny front na arenie międzynarodowej" - przekonywała. Merkel nie zgadza się, że planowany fundusz odbudowy gospodarki Europy posłuży głównie krajom unijnego południa. "Nie podoba mi się mówienie o krajach północy, krajach południa i mieszkańcach państw Europy Wschodniej", "każdy powinien postawić się w sytuacji drugiego i również z tego punktu widzenia patrzeć na problemy" - powiedziała. Jej zdaniem środki z funduszu odbudowy powinny być rozdzielane według stopnia, w jaki pandemia dotknęła poszczególne kraje. Te bardziej zadłużone powinny otrzymać bezzwrotne granty, które mają w ich wypadku "więcej sensu niż pożyczki". Merkel zapewnia, że stara się przekonać do tego kraje, które akceptują pożyczki, ale nie zgadzają się na granty (Holandia, Dania, Szwecja, Austria). "Obecnie Niemcy nie mogą myśleć wyłącznie o sobie, muszą być gotowe na gest nadzwyczajnej solidarności" - tłumaczyła zmianę polityki swego rządu w tej sprawie. Podkreśliła, że "w ten sposób działamy również we własnym interesie", bo silna Europa leży w interesie Niemiec. Nawiązując do orzeczenia, w którym niemiecki Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe sprzeciwił się programowi skupu obligacji przez Europejski Bank Centralny, kanclerz oceniła, że "nie ma najmniejszej wątpliwości, że "prawo europejskie ma pierwszeństwo przed prawem narodowym, ale nie definiuje to miejsca, w którym rozpoczyna się domena regulacyjna prawa europejskiego". Z Paryża Ludwik Lewin