"Rządowi federalnemu nadal bardzo zależy, żeby doszło do uregulowanego wyjścia Wielkiej Brytanii z UE" - powiedziała Angela Merkel. Dlatego szefowa niemieckiego rządu opowiada się za uwzględnieniem prośby Theresy May, by przełożyć termin brexitu. "Opóźnienie brexitu powinno być jak najmniejsze, ale na tyle długie, żeby UE nie musiała co dwa tygodnie zajmować się tą kwestią" - podkreśliła. Potrzeba więcej czasu Według Merkel osiągnięcie porozumienia między szefową brytyjskiego rządu a liderem laburzystowskiej opozycji w Izbie Gmin Jeremym Corbynem wymaga wytrwałości i gotowości do kompromisu, stąd rozsądnie byłoby - zdaniem kanclerz - dać im więcej czasu. "Nie chodzi o to, żeby przeciągać. Jak tylko porozumienie zostanie osiągnięte, Zjednoczone Królestwo będzie mogło natychmiast opuścić UE" - uspokajała. Warunkiem udzielenia zgody na przesunięcie terminu jest przestrzeganie przez Wielką Brytanię obowiązujących w UE zasad: przeprowadzenie - w razie konieczności - wyborów do Parlamentu Europejskiego i współpraca w Unii. Ma to zapewnić sprawne funkcjonowanie instytucji wspólnotowych. Stanowiska Berlina i Paryżu Odpowiadając na pytanie jednego z posłów, czy Berlin i Paryż uzgadniały swoje stanowiska przed środowym szczytem UE, Merkel wskazała: "Rozmowy ze stroną francuską są prowadzone cały czas. Dziś spotkam się przed Radą Europejską z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, żeby jeszcze raz uzgodnić stanowiska". Po wtorkowym spotkaniu z May Merkel poinformowała posłów swojej partii (CDU/CSU), że możliwe jest przesunięcie terminu wyjścia Wielkiej Brytanii z UE na koniec 2019 albo początek 2020 roku. Zastrzegła jednak, że wynik środowego szczytu Rady Europejskiej nie jest przesądzony. May chce, by na nadchodzącym szczycie szefowie unijnych państw i rządów przesunęli termin brexitu na 30 czerwca. Brytyjska Izba Gmin już trzykrotnie odrzuciła wynegocjowaną przez May umowę dotyczącą brexitu. Premier rozpoczęła jednak rozmowy z Jeremym Corbynem na temat ewentualnego poparcia ze strony jego ugrupowania dla rządowego porozumienia. Przewodniczący Partii Pracy oczekuje, że Wielka Brytania pozostanie po brexicie w unii celnej. Przeciwni są temu jednak eurosceptyczni konserwatyści z partii May. Z Berlina Artur Ciechanowicz