Sisi rozpoczął w środę dwudniową wizytę w Niemczech - pierwszą od przejęcia władzy po obaleniu przez armię w lipcu 2013 roku jego poprzednika, polityka Bractwa Muzułmańskiego Mohammeda Mursiego. Z wojskowymi honorami przyjął przed południem Sisiego, byłego naczelnego dowódcę egipskich sił zbrojnych, w swojej berlińskiej siedzibie, pałacu Bellevue, prezydent Niemiec Joachim Gauck. - Przywiązuję do relacji z Egiptem dużą wagę strategiczną. Egipt jest jednym z kluczowych krajów w regionie, w którym panują niepokój i destabilizacja - powiedziała Merkel po rozmowie z Sisim w urzędzie kanclerskim. Niemcy uczynią wszystko co tylko możliwe, aby pomóc Egiptowi w zapewnieniu stabilizacji i rozwoju gospodarczego - podkreśliła szefowa niemieckiego rządu. - Chcemy być solidnym partnerem - dodała. Merkel zwróciła uwagę, że w kwestii wyroków śmierci ma inne zdanie niż jej egipski gość. - Duża liczba wyroków śmierci jest czymś, czego nie powinno być - powiedziała, dodając, że "Niemcy odrzucają karę śmierci". Wezwała władze egipskie do zagwarantowania obywatelom swobodnego wyznawania religii, "nie tylko chrześcijanom, lecz także muzułmanom". Skrytykowała ograniczenia działalności w Egipcie fundacji politycznych, w tym zbliżonej do CDU Fundacji Adenauera. Sisi bronił surowych wyroków egipskich sądów. - Kochamy demokrację i wolność - powiedział prezydent, zastrzegając, że Egipt jest obecnie w "bardzo trudnej sytuacji". - Nigdy nie pozwolimy na to, by nasz kraj stał się drugą Syrią, Irakiem, Libią czy Jemenem - podkreślił. Siły rządzące w Egipcie przed puczem armii nazwał "religijnymi faszystami". Sisi zaapelował do Niemców, by "traktowali z szacunkiem spojrzenie Egipcjan na karę śmierci". Podkreślił, że Egipt jest państwem prawa, a sądy działają niezależnie i nie wolno podważać ich orzeczeń. Decyzja władz w Berlinie o zaproszeniu Sisiego do złożenia wizyty spotkała się z krytyką wśród części niemieckich polityków i mediów ze względu na represje stosowane przez egipskie władze wobec członków i zwolenników Bractwa Muzułmańskiego. Jak twierdzą media, w egipskich więzieniach przetrzymywanych jest 40 tys. więźniów politycznych. Protesty wzbudziła decyzja sądu w Kairze o skazaniu na śmierć Mursiego i ponad stu członków Bractwa Muzułmańskiego. Szef niemieckiego parlamentu, Bundestagu, Norbert Lammert odmówił spotkania z prezydentem Egiptu, uzasadniając swą decyzję prześladowaniem opozycji i wyrokami śmierci na przeciwników politycznych, a także odkładaniem na później terminu wyborów parlamentarnych. Sąd w Kairze w połowie maja skazał Mursiego na karę śmierci. Wyrok został przedłożony do zaopiniowania wielkiemu muftiemu Egiptu, najwyższemu autorytetowi religijnemu. We wtorek sędzia poinformował, że dopiero rankiem tego dnia opinia wpłynęła do sądu, który odłożył orzeczenie do 16 czerwca. Opozycja uważa, że odłożenie decyzji to chwyt taktyczny, aby nie zakłócić atmosfery wizyty prezydenta w Niemczech. Odpowiadając na pytania dziennikarzy w Berlinie, Sisi wyjaśnił, że kara śmierci wobec Mursiego została orzeczona przez sąd pierwszej instancji, a postępowanie jeszcze nie jest zakończone. Konferencja prasowa obu polityków rozpoczęła się ze znacznym opóźnieniem. Merkel wyjaśniła, że powodem były "problemy z windą". Spotkanie z prasą zakłóciła egipska dziennikarka - przeciwniczka egipskiego rządu, której nie pozwolono na zadanie pytania. Kobieta zaczęła skandować "Sisi jest mordercą!". Uczestnicy delegacji egipskiej usiłowali zagłuszyć dziennikarkę, krzycząc głośno "Niech żyje Egipt!". Prezydent Egiptu podczas wizyty w Niemczech spotka się m.in. z ministrem spraw zagranicznych Frankiem-Walterem Steinmeierem i ministrem gospodarki Sigmarem Gabrielem. Sisiemu towarzyszy liczna grupa przedsiębiorców. Jednym z celów wizyty jest ożywienie stosunków gospodarczych. W zeszłym roku wymiana handlowa wyniosła 4 mld euro. Duże inwestycje w sektorze energetyki planuje w Egipcie niemiecki Siemens. Z Berlina Jacek Lepiarz