W drugim dniu oficjalnej wizyty na Słowacji Andrzej Duda razem z Andrejem Kiską złożyli wieniec przed Bramą Wolności w Bratysławie. Wcześniej polski prezydent spotkał się z premierem Słowacji Robertem Fico. Po ceremonii złożenia wieńca obaj prezydenci spotkali się z mediami. Kiska zaznaczył, że pomnik Brama Wolności jest dla Słowaków miejscem symbolicznym; miejscem, upamiętniającym ich walkę o wolność. Przypomniał, że w miejscu, gdzie stoi pomnik, ponad 400 osób zginęło, próbując wydostać się poza "Żelazną Kurtynę". "Ciągle pamiętamy o tym, że o wolność i demokrację musieliśmy walczyć (...), nie tylko kiedyś, ale także współcześnie; że demokracja i wolność to nie są rzeczy, które są nam dane raz na zawsze; że musimy o nie walczyć" - powiedział słowacki prezydent. Duda mówił, że w symbolicznym miejscu, gdzie stoi Brama Wolności, w czasach komunistycznych "spotykał się Wschód z Zachodem"; było to miejsce, gdzie "Żelazna Kurtyna dzieliła kraje i narody". "Ludzie przychodzili tutaj, żeby pomachać swoim bliskim, którzy patrzyli na nich z drugiej strony Dunaju, z Austrii, która była częścią wolnego świata. Przychodzili tu też ludzie, żeby się do tego wolnego świata, zza +Żelaznej Kurtyny+, przedostać i wtedy do nich strzelano" - dodał polski prezydent. Jak mówił Duda, słowacka Brama Wolności przypomina słowa z hymnu polskiej Solidarności napisane przez Jerzego Narbutta, gdzie czytamy m.in.: "A jeśli ktoś nasz polski dom zapali, to każdy z nas gotowy musi być, bo lepiej byśmy stojąc umierali, niż mamy klęcząc na kolanach żyć". "Tutaj ludzie woleli umierać niż żyć na kolanach, bo wiadomo było, że tutaj strzelają i że ryzyko śmierci w czasie tej przeprawy na Zachód jest ogromne" - mówił prezydent. Andrzej Duda zaznaczył, że obecnie w miejscu, gdzie stoi pomnik Brama Wolności, nie ma już granicy w dawnym znaczeniu, nie ma bariery, jest tylko granica między państwami widoczna na mapie. "To jest wielki dorobek i to jest to, co czujemy, że z całą pewnością jest wielką wartością integracji europejskiej; że udało nam się pokonać komunizm, że żyjemy dzisiaj w wolnych krajach, że możemy się swobodnie przemieszczać" - mówił. Jak zaznaczył, razem z prezydentem Słowacji są obecni pod Bramą Wolności, m.in. aby podkreślić, że dla Polski i Słowacji jako państw członkowskich UE wartości unijne, takie jak wolność przemieszczania się osób, "są ogromnie ważne dla naszych społeczeństw". "Czynimy to w przededniu objęcia prezydencji w UE przez Słowację i przededniu objęcia przez Polskę przewodnictwa w Grupie Wyszehradzkiej, w której współpracujemy ściśle w naszym regionie, także po to, aby o tych wartościach przypominać w Europie, o tym, jak ogromne znaczenie one mają dla naszych narodów i także po to, by tych wartości bronić" - mówił Duda. Prezydent wyraził nadzieję, że Europa będzie umiała, pamiętając o tych wartościach, przezwyciężyć wszystkie kryzysy, w tym ostatni związany z konsekwencjami brytyjskiego referendum, "budując zarazem nowe rozwiązania, które pozwolą jej wrócić do korzeni, dzięki którym powstała dzisiejsza potęga przede wszystkim gospodarcza Europy Zachodniej". Położony przy ujściu rzeki Morawy do Dunaju pomnik Brama Wolności upamiętnia 400 ofiar komunizmu z lat 1948-89. Ludzie ci zginęli w czasie nielegalnego przekraczania granicy między ówczesną Czechosłowacją a Austrią. W środku pomnika wyryto napis: "Ku pamięci mężczyzn i kobiet zamordowanych podczas ucieczki przed reżimem komunistycznym". Lista nazwisk jest długa; kończy ją "28 ofiar nieznanych".