O Andriju Juszczence było głośno w 2005 r., kilka miesięcy po objęciu przez jego ojca stanowiska szefa państwa. Niezależna gazeta internetowa "Ukrainska Prawda" ujawniła wtedy, że syn prezydenta rozbija się po Kijowie wartym 130 tysięcy euro BMW. W artykule zatytułowanym "Andrij Juszczenko - syn Boga?" pisano także o jego drogim telefonie komórkowym i upodobaniach do wykwintnych trunków. Do Andrija przylgnęła wtedy etykietka playboya. Młody Juszczenko wyciągnął jednak z tej afery wnioski i od tego czasu pracował nad zmianą swego wizerunku. Wyraźnie ograniczył wizyty w drogich lokalach, a niedawno ukończył studia.