- Większość analityków jest zgodna co do tego, że mamy do czynienia z powrotem do rywalizacji wielkich mocarstw, ze schyłkiem upadku potęgi USA, choć skala tego upadku jest przedmiotem różnic mięszy specjalistami - mówił ambasador. - Model jednobiegunowy w ostatnich latach prezydentury G.W. Busha ujawnił swoją słabość i jest nie do utrzymania - twierdził J.M. Nowak - a forsowany przez Rosję i Chiny "koncert wielkich mocarstw" nie odpowiada wymogom rzeczywistości. Ma jednak pewne cechy atrakcyjności, zwłaszcza dla Niemiec i Francji. Były ambasador twierdził, że USA nadal pozostają potęgą militarną, ale ich kłopoty gospodarcze przypominają i ich niejednoznaczności w tej kwestii. Na drugie miejsce w tej sytuacji wysuwają się Chiny. UE, to "dobrowolne imperium" - twierdzi Nowak, powołując się na określenie politologa R. Coopera - wspiera rozwój ekonomiczny i upowszechnia techniki budowania pokoju, ale "utraciło ducha walki". "Unia jest skuteczna w opanowywaniu kryzysu, ale nie w wymuszaniu jego rozwiązania" - mówił ambasador nawiązując do rozwiązania kryzysu gruzińskiego. J. M. Nowak zaznaczył, że to "nie Rosja jako taka, ale nowa polityka Rosji" może być traktowana jako zagrożenie. Jakie będą skutki wojny gruzińskiej? Jerzy Maria Nowak wyodrębnia tu pięć najważniejszych punktów: wzrost pewności siebie i antyamerykańskich nastrojów Rosji połączony z jej większą skłonnością do samodzielnego działania, wzmocnienie wojskowego i psychologicznego nacisku przez Rosję na państwa b. ZSRR i wymuszanie poszanowania przez Zachód "uprzywilejowanych" stref interesów Rosji. Poza tym będzie to usankcjonowanie obecności Rosji na Kaukazie, nacisk Rosji na NATO w sprawie traktowania byłych członków Układu Warszawskiego inaczej, niż "starego Sojuszu" i przyczynianie się Rosji do zmniejszenia roli Zachodu w sektorze naftowo - gazowym na obszarze Kaukazu.