Według Luthera prawdopodobnie najnowszy bilans nie uwzględnia kilkudziesięciu osób, które zginęły w mieście Szahrijar w prowincji Teheran. "Ponieważ władze Iranu dowiodły już wcześniej, że nie mają zamiaru przeprowadzić bezstronnego, niezależnego i skutecznego dochodzenia dotyczącego bezprawnych zabójstw i innych form arbitralnego użycia siły wobec protestujących, wzywamy wspólnotę międzynarodową, by pomogła nam ustalić fakty" - zaapelował Luther. Według relacji, do których dotarła Amnesty, rodziny osób, które zginęły podczas demonstracji były zastraszane i ostrzegane, by nie rozmawiały z mediami. Niektórzy krewni zabitych musieli zapłacić haracz, aby wydano im zwłoki bliskich - twierdzi Amnesty. Organizacja wyjaśnia, że czerpie informacje ze zweryfikowanych nagrań wideo, relacji dziennikarzy, aktywistów i rodzin osób zabitych lub prześladowanych, stara się też w miarę możliwości porównywać te relacje z informacjami z innych źródeł. Władze Iranu milczą W niedzielę przewodniczący irańskiego parlamentu Ali Laridżani odmówił podania informacji na temat liczby osób zabitych podczas zamieszek. Wcześniej władze w Teheranie potwierdziły śmierć pięciu osób: czterech funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa i jednego "podżegacza". 19 listopada Amnesty International opublikowała wstępny bilans tych ofiar, który wtedy wynosił 143 osoby. Niemal całkowita blokada internetu, którą podczas zamieszek wprowadziły władze Iranu bardzo utrudniała dostęp do jakichkolwiek wiarygodnych informacji na temat demonstracji i reakcji rządu w Teheranie. "Ludzie dali się wciągnąć w spisek" Wersja oficjalna irańskich władz głosi, że 200 tys. osób wzięło udział w antyrządowych protestach, które wybuchły 15 listopada po podwyżce cen benzyny. Według najwyższego przywódcy Iranu ajatollaha Alego Chameneia, "ludzie dali się wciągnąć w szeroko zakrojony i niebezpieczny spisek", za którym stały Stany Zjednoczone i inni "wrogowie kraju". Ostatnie demonstracje to - jak pisze Reuters - prawdopodobnie największy ruch kontestacji w Iranie odkąd na przełomie 2017 i 2018 roku w około 80 miastach i miasteczkach odbyły się protesty przeciwko złym warunkom bytowym. W zamieszkach zginęły wtedy 22 osoby, aresztowano około 1,7 tys. demonstrantów.