Tymczasem Amnesty International twierdzi, że w rosyjskich nalotach w Syrii zginęło do tej pory kilkuset cywilów. Organizacja opublikowała dziś raport, w którym skupia się na bombardowaniach Homs, Idlibu i Aleppo. Według dokumentu, od kwietnia do listopada, w trakcie kilku opisanych w nim ataków na pozycje oddziałów walczących z reżimem w Damaszku, zginęło co najmniej 200 cywilów. Straty wśród antyrządowych bojowników były znacząco niższe. Zabitych zostało kilkunastu z nich. Według Amnesty International, niektóre z ataków, przeprowadzonych przez rosyjskiej lotnictwo nie miały bezpośredniego militarnego celu i skupiały się na uderzeniu w obiekty cywilne. W tym samym czasie Moskwa podkreślała, że rosyjskie siły w Syrii atakują jedynie pozycje "terrorystów". Amnesty International twierdzi, że ma dowody na używanie przez rosyjskie wojsko w Syrii zakazanej na mocy międzynarodowych porozumień amunicji kasetowej oraz pocisków niekierowanych na gęsto zaludnionym obszarze. Raport Amnesty International Rosja uznała za stronniczy i bezpodstawny. Rzecznik ministerstwa obrony Rosji Igor Konaszenkow powiedział na konferencji prasowej, że raport zawiera "banalne komunały" oraz "fałszywe informacje". Odrzucił także twierdzenia Amnesty International, że Rosja używa w Syrii bomb kasetowych.